wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 49


 Oczami Marry *


Obudziłam się rano i przypomniałam ,ze dziś szkoła.
Poszłam wolnym krokiem do łazienki i zrobiłam poranne czynności.
Dziś wyprostowałam włosy i ułożyłam je w inny sposób niż zwykle.
Ubrałam się i zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie.
W czasie robienia śniadanie zeszłam Ruby w tym.

-Wyprostowałaś włosy
-Tak a nie mogę
-Jasne ,że możesz i Marry ja nie chce ,żebyś ty i Louis się kłócili - już czułam furie
-Kłótnia? Tą kłótnie wywołał Louis zdradzając mnie z jakąś tanią dziwką! - mówiłam coraz głośniej ,aż krzyknęłam
Bez śniadania wyszłam z domu i poszłam w kierunku budy.
Pod szkołą już wszyscy szeptali kiedy mnie zobaczyli.
Czułam się strasznie, nie mogłam uwierzyć ,że mnie to się dzieje.
W szkole nie było Magdy, jedynego człowieka który mógł mi poradzić i współczuć.
Po szkole  nie chciałam wracać do domu a więc postanowiłam iść do wujka który mógł mi też coś doradzić.
Pod jego domem nie widziałam auta ale na drzwiach była karteczka.
Marry jestem na działce którą wam kupiłem jak chcesz to przyjdź :)
Jak zawsze wie kiedy przychodzę.
Zawróciłam się do mojego starego ulubionego miejsca.
Wchodząc na teren już widziałam wujka na molo, podbiegłam do niego i przytuliłam.
-Cześć Marry.
-Hej wujku.
-Przyszłaś pogadać? - a ja pokiwałam głową na tak i usiadłam obok niego - Chodzi o twojego byłego chłopaka, Louis'a? - a ja znów pokiwałam głową
-Cały czas o nim myślę. - powiedziałam ze szklankami w oczach
-Bo ty go kochasz. - podkurczyłam nogi pod brodę i pokiwałam głową przecząco
-Ja go nienawidzę.
-Tylko tak mówisz ale wiem ,że mu wybaczysz.
-Nie, nigdy w życiu.
-Nigdy nie mów nigdy.
-On zrobił mi za dużo krzywdę... - łzy leciały mi już z oczu
-Ale on cię nadal kocha.
-A ja go nie, mógł nie robić tego błędu.
-On jest młody i głupi. Młodzi ludzie robią błędy a jeśli on jest na dodatek głupi to na prawdę bardzo głupi to tragedia. - zaśmiałam się pod nosem
-Racja był głupkiem ale pozywtywnym głupkiem - odparłam i przypomniałam sobie rzeczy do których jest zdolny
-A więc ty go kochasz, rzad­na tak mocna miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub za­mykać w naj­ciem­niej­szych za­kamar­kach naszych serc, ale ona jest spryt­niej­sza – wie, jak przeżyć.- i znów uśmiech mi zbladł
-Nie, nie kocham i już nigdy nie będę. Nie mów nic na temat tego ,że go kocham.
-Ale wiem ,że jeszcze będzie razem. To drzewo jest dowodem - pokazał na moje i Louis'a drzewo które zruciło już prawie całkowicie liście - Będzie stało puki ktoś go nie zetnie a ty będziesz go kochać puki nie umrzesz
-Nie chce go kochać, nikogo i niczego - powiedziałam ze smutkiem
-Są ta­cy, którzy uciekają od cier­pienia miłości. Kocha­li, za­wied­li się i nie chcą już ni­kogo kochać, ni­komu służyć, ni­komu po­magać. Ta­ka sa­mot­ność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Za­myka się w sobie.
-Będę smutna, przygnębiona i co z tego? Nikt mnie nigdy nie kochał.
-On cię nadal kocha.
-Gdyby mnie kochał to by mnie nie zdradził a tera idę do domu bo nie chce słuchać jak gadasz mi wymyślone historie ,że go kocham. - powiedziałam i poszłam
Ta rozmowa mi nie pomogła ani nie rozchmurzyła tylko jeszcze bardziej zdołowała.
Czułam się jeszcze gorzej bo zawsze wujek miał racje ale w tym musiał się pomylić.
W domu nie było Ruby i dobrze, nie chciałam znów jej tłumaczyć gdzie byłam.
Weszłam do pokoju i próbowałam odrobić lekcje ale nie mogłam się skupić.
Wkurzyłam się i poszłam na balkon i zapaliłam.
Poczułam ulgę, palenie dawało poczucie spokoju.
Niedługo paczka mi się kończyła a więc trzeba wytrzasnąć nową.
Ruby mówiła ,że ktoś ją zmuszał do palenia a więc spytam tą dziewczynę z klasy mojej siostry.
Dopaliłam skręta i wzięłam gumę do żucia aby nie śmierdziało mi z buzi.
Przebrałam się w stare ciuchy i dokończyłam odrabianie lekcji.
Zeszłam na dół i oglądałam telewizje gdy przyszła Ruby.
-Gdzie byłaś? - spytałam
-U chłopaków w hotelu - powiedziała a ja się nie odzywałam
-Spoko. - odpowiedziałam a ona usiadła koło mnie
-Marry Louis jest załamany, proszę chociaż z nim porozmawiaj.
-Mam dość! - krzyknęłam wstając z łóżka
-Wszyscy dziś mi mówią ,że albo go kocham albo mam z nim porozmawiać. Mam go w dupie i przestańcie mówić przy mnie na jego temat! - wrzasnęłam i pobiegłam do pokoju
Zamknęłam pokój na klucz i usiadłam na podłodze.
Teraz do końca życia ludzie będą w wmawiać ,że Louis jest w dołku i ,że nadal mnie kocha.
Chciałam przestać o tym myśleć a więc przebrałam się w piżamę i zasnęłam.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz