sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 46


* Oczami Louis'a *

-Lecimy - powiedziałem
-Gdzie znowu kurwa? - spytał Harry
-Do Polski i mam w dupie wasze komentarze. Jeśli chcecie to lećcie ze mną albo nie
Byłem największym idiotą na świecie.
Zraniłem tak Marry ,że tera mogę jej już nigdy nie zobaczyć.
Wbiegliśmy z domu i wsiedliśmy do auta.
Po drodze zamówiłem prywatny samolot.
Nie zwracałem uwagi na czerwone światła, wyprzedzałem każdego.
Chciałem jak najszybciej być przy Marry i ją przepraszać w nieskończoność ale wątpiłem ,że ona mi wybaczy.


* Oczami Ruby *

Chodziłam w kółko i obgryzałam paznokcie z zdenerwowania.
Lekarze nic nie chcieli nic powiedzieć, wychodzili i wchodzili do sali Marry.
Doktorzy cali pomazali krwią, zrobiło mi się słabo a więc usiadłam na krześle.
Po chwili przyszli rodzice i zaczęły się pytania.
-Boże Ruby co się stało z Marry - panikowała zapłakana mama
-Nie wiem nikt nic nie chce powiedzieć - powiedziałam bezradnie i mama zaczęła rozmawiać z wujkiem
Po 15 minutach w końcu wyszedł lekarz i podszedł do nas.
-Państwo są rodzicami tej dziewczyny? - spytał lekarz w średnim wieku
-Tak, co z nią? - spytał ojciec
-Jej stan jest stabilny ale strasznie się wykrwawiła. Na razie jest nieprzytomna bo dość głęboko pocięła sobie łyży około centymetra. Na szczęście dziewczyna z nią była pomogła jej i zadzwoniła dość szybko po pomoc.
-Ale wyjdzie z tego - spytałam
-Tak, za max cztery dni powinna się obudzić - co to znaczy powinna się obudzić
-Możemy ją zobaczyć? - spytała matka
-Tak ale nie za długo - powiedział lekarz a moi rodzice weszli bo ja nie dałam rady
Nie chciałam patrzeć na nią w takim stanie, usiadłam na krześle i zadzwoniła Sam.
Rozmowa j-Ja  s-Sam

j-Tak Sam
s-Ruby w jakim szpitalu jesteście?
j-Szpital Powiatowy imienia doktora Tytusa  Chałubińskiego na ulicy Kamieniec 10
s-Dzięki, niedługo będziemy
j-Jak będziecie?
s-Normalnie lecę z chłopakami i dziewczynami ale jak czuje się Marry
j-Lekarz powiedział ,że jej stan jest stabilny, bardzo dużo się wykrwawiła i na razie jest nieprzytomna.
s-A kiedy się obudzi?
j-Powiedział ,że na cztery dni powinna się obudzić
s-Jak powinna?!
j-Też się zastanawiam
s-Dobra ja kończę pa
j-Cześć
Rozłączyła się a po paru minutach wyszli rodzice.
Ojciec poszedł zapalić a mama wywietrzyć się i zostałam sama z wujkiem.
-Ruby wiesz czego to zrobiła a więc powiedz mi
-To przez chłopaka ... - powiedziałam patrząc się w ziemię - Widziała na Twitterze jak on się całuje z inną i się załamała ...
-Ten Louis o którym mi opowiadała? - a ja pokiwałam głową na tak - Właśnie mówiłam mi ,że on się dziwnie zachowywał w ostatnim czasie
-Tak ... on tu przyleci z resztą.
-Co, on ma jeszcze czelność tu przylatywać?
-Nie wiem ale będzie musiał mieć dobre wytłumaczenie z tej całej akcji
Czekaliśmy i w końcu było już późno, wujek Tom musiał już iść bo jutro ma pracę a rodzice też poszli bo muszą jeszcze zmusić swojego szefa aby mieli urlop.
Weszłam do jej pokoju, ten widok był przerażający.
Ona cała blada z kroplówką przyczepioną do ręki.
Usiadłam obok niej na krześle i chwyciłam jej rękę.
Była godzina 02:39 a ja nadal nie mogłam zasnąć.
Usłyszałam krzyki na korytarzu, podniosłam głowę i zobaczyłam jak do pokoju wbiega Sam i staje w progu.
Łzy zaczynają jej lecieć z oczu i powoli podchodzi do mnie.
Siada koło mnie i przytula się do mnie.
-Spokojnie wyjdzie z tego - powiedziałam z nadzieją w głosie
-A jeśli nie ... - nadal szlochała
-A gdzie reszta? - spytałam odchodzą od tematu
-Na korytarzu bo nie możemy wszyscy wejść
-Acha to ja pójdę i niech ktoś wejdzie
-Jak chcesz - powiedziała a ja wyszłam powoli z pokoju
Wychodząc zobaczyłam wszystkich łącznie ze zdrajcą Louis'em.
Westchnęłam i bez słowa poszłam się wywietrzyć.
Nie mogłam siedzieć tam ze wszystkimi, czułam najbardziej obrzydzenie do Louis'a za to co zrobił.
A mówił ,że ją tak kocha itp. a tera co?
Teraz zrozumiałam ,że chłopacy to świnie bez serca.
Było zimno ale nie chciałam przechodzić znów obok Tomlinson'a.
Siedziałam tam i myślałam co będzie dalej bo z pewnością wszystko się zmieni.
-Nie jest ci zimno? - usłyszałam głos Niall'a który wychodził z budynku z moim płaszczem
-Trochę ale nie chciałam wracać po niego - wzięła m od niego płaszcz i ubrałam
-Wszystko będzie dobrze z Marry prawda? - spytał Niall a ja westchnęłam i popatrzyłam w ziemię
-Nie ... nie wiem Niall naprawdę - po policzku popłynęły mi łzy
-Spokojnie nie płacz - odparł i wytarł moje morke policzki
-Ale wszystko się spieprzyło, najpierw wyjazd tutaj a tera moja siostra może nie przeżyć - wydusiłam
-Na pewno przeżyje
-Z kond wiesz, lekarz powiedział ,że powinna się obudzić. Powinna! - Niall złapał mnie w ramionach i popatrzył się na mnie
-Czy Marry chciałaby ,żebyś teraz panikowała lub płakała. Nie, masz być silna i wierzyć ,że wszystko będzie dobre. - ja pokiwałam głową
-Tak ,żeby odskoczyć od tematu. Chłopacy się jeszcze nie rozszarpali? - spytałam bo chodziło mi o Louis'a i resztę
-Nie wiem ale Zayn poszedł zapali a ja jestem tu. Liam pilnuje Harry'ego i Lou.
-Harry?
-Tak najbardziej chciał dowalić Louis'owi w samolocie ale Sam powiedziałam ,że nie warto - westchnął
-Ale czemu to zrobił?
-Spytałem go w samolocie a on powiedział ,że nie wie. Obwinia się tera
-I słusznie
-Może wejdźmy do środka już?
-Zgoda
Weszliśmy do środka na atmosfera się zagęściła momentalnie.
Usiałam najdalej od reszty i gniotłam w ręku jakąś kartkę.
Przez całą noc tylko to robiłam i nikt nie powiedział ani słowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz