niedziela, 31 marca 2013

Wielkanoc !

Mówi zając do baranka,

jak piękna ta pisanka,

wtem z jajeczka wyszła kurka,

nastroszyła swoje piórka.

Teraz biega, głośno krzyczy

,że WESOŁYCH ŚWIĄT CI ŻYCZY.

Wszystkiego najlepszego od ' Na ta '.

:)


sobota, 30 marca 2013

Rozdział 45


 Oczami Marry *


-Już dość pomogłaś ... tera kończę, muszę się pozbierać
Rozłączyła się a ja upadłam na łóżko i patrzyłam w sufit.
-Czemu kurwa wszystko się pieprzy ... - szepnęłam
Nie miałam ochoty nic na ten temat czytać dziś ale jutro zobaczę.

Następnego dnia obudziłam się i zaczęłam szykować, ubrałam się i zjadłam śniadanie.
Pomyślałam ,że może Harry coś napisał na ten temat przeprowadzki na TT.
Otworzyłam go i znowu wiadomości od fanów 1D ale tym razem w wiadomościach były linki.
Otworzyłam jeden i to zobaczyłam mnie zniszczyło, gorzej już nie mogło.
To był link do zdjęcia jak Louis całuje się z inną.  

Wzięłam laptopa i rzuciłam go w bok.
Zerwałam z szyi naszyjnik i rzuciłam go pod łóżko, na szyi miałam zadrapania po naszyjniku z których leciało trochę krwi.
Serce połamało się na małe kawałki, kochałam go najbardziej na świecie a ten z jakąś inną dziewczyną.
Kopnęłam z całej siły szafkę i upadłam na ziemię.
Z półki spadło nasze zdjęcie, spojrzałam na nie i walnęłam je pięścią .
Szybka się rozbiła a ja miałam rozwaloną rękę, wzięłam kawałki ramki ze zdjęcie i rzuciłam je w bok.
Ze szczątków ramki wyleciała żyletka, nie chciałam tego dłużej ciągnąć, wzięłam ją i mocno ścisnęłam w ręce robiąc głębokie rany.
Wbiegłam do łazienki i podwinęłam rękawy.
Zrobiłam szybkie, głębokie dwa cięcia na nadgarstkach.
Zrobiło mi się lepiej na moment ale po chwili zaczęłam widzieć czarne kropki.
Upadłam na ziemię na z nadgarstków leciał strumień krwi, zanim straciłam przytomność usłyszałam krzyk Ruby.


* Oczami Ruby *

Usłyszałam jakiś stukot w pokoju Marry ale nie przejęłam się ale gdy usłyszałam to drugi raz pobiegłam do niej do pokoju.
W pokoju zobaczyłam jej zdjęcie z Louis'em rozwalona na kawałki i laptopa.
Weszłam do łazienki i zobaczyłam przerażający widok, Marry leżała na ziemi i miała podcięte nadgarstki.
Krzyknęłam na cały głos, podbiegłam do niej i pierwsze co zrobiłam to porwałam moją bandame na dwie części i mocno związałam na jej nadgarstkach.
Zadzwoniłam po karetkę która przyjechała po 5 minutach.
Weszłam do karetki i czekałam ,aż dojedziemy.
Karetka jechała na sygnale bardzo szybko a lekarze cały czas przy niej stali.
W szpitalu zadzwoniłam do wujka Tom'a i do rodziców.
Zadzwoniłam do Sam bo nie wiedziałam już gdzie.
-Sam, Marry podcięła sobie żyły - powiedziałam przerażona
-Jak, czemu? - spytała przerażona
-Nie wiem ale chyba chodzi o Louis'a bo było ich zdjęcia rozbite na podłodze, spróbuj się czegoś dowiedzieć ja będę cie informować na bieżąco
-Dobra ale jaki jest jest stan
-Znalazłam ją kiedy była nieprzytomna i nie wiem ale mocno krew jej leci, dobra kończę pa
Czekałam gdy przyjechał wujek dopytywał się lekarzy co się stało ale nic nie powiedzieli.
Bałam się ,że Marry się wykrwawi.


* Oczami Sam *

Przerażona weszłam na TT bo tam zawsze coś pisze i wszędzie są zdjęcia jak Louis całuje się z inną.
Zakryłam usta ręką bo nie mogłam uwierzyć w to co widzę i od razu znalazłam ją na TT.
Eleanor Calder, wyszłam z domu i pobiegłam do chłopaków.
Pod domem zaczęłam pukać i po chwili otworzył mi Harry.
-Co się stało Sam - spytał a ja się do niego mocno przytuliłam
-Marry się pocięła ... - wyszłam z jego ramion i weszłam do domu
-Jak Marry się pocięła!? - spytał przerażony a ja widziałam miny innych którzy byli w salonie
-Jak pocięła? - spytał Louis a ja chciałam go zabić
-Tak co? Nic nie mówi ci Eleanor Calder? Jeśli nie to ci kurwa mać pokarze na Twitter'rze bo wszędzie są zdjęcia jak całujesz się z tą suką! - krzyknęłam i nie miałam siły tylko usiałam na kanapie
-Co ty kurwa zrobiłeś? - spytał Zayn
-Proszę macie, nie mogę po prostu na to patrzeć - powiedziałam i rzuciłam telefon na stół - Jeśli ona zginie to ty kurwa podzielisz jej los!
Harry przytulił mnie z całej siły a ja do niego i nie chciałam go puszczać.
Groźba rzucona Louis'owi nie była kłamstwem ale obietnicą która może się spełnić.


piątek, 29 marca 2013

Rozdział 44


*Tydzień później *
*Oczami Marry *

Ten tydzień był najgorszym mojego życia.
Louis zaczął mnie ignorować, kiedy do niego dzwoniłam to on nie odbierał, mówiłam mu kocham cię a ten odpowiedział od niechcenia.
Ale pamiętam jeszcze rozmowę z wujkiem Tom'em, powiedział ,że to będzie źle w tym tygodniu ale nie wiedziałam ,że aż tak źle.
Dziś sobota i chce sobie to z nim pomówić na skype bo powiedział ,że nie przyjedzie do mnie bo ma za dużo planów na weekend.
Wstałam i udałam się do łazienki, wzięłam prysznic i ubrałam się.

Wzięłam laptopa i idealnie się składa ,że Louis był dostępny.
Zadzwoniłam do niego ale tym razem odebrał.

-Cześć Marry nie mogę gadać na razie - powiedział a mi już chciało się płakać
-Louis muszę z tobą porozmawiać teraz
-Dobrze jak musisz
-Mam tylko jedno pytanie
-Jakie
-Czy mnie kochasz? - spytałam całkowicie poważnie
-Co to za pytanie, jasne ,że tak
-Jakoś tego nie okazujesz
-Wiem, że w ostatnim czasie źle cię traktowałem ale cię kocham całym sercem
-To czego się tak zachowywałeś przez ostatni tydzień?
-Nie ważne ... - zakłopotał się
-Właśnie ,że ważne. Mów tera
-Nic nie będę mówił
-Powiesz tera - miałam szklanki i nie dawałam rady już udawać twardej
-Nic nie powiem i koniec kropka - łzy poleciały po policzkach a ja popatrzyłam się w bok i wytarłam je
-To dobrze nie mów - powiedziałam i wiedziałam ,że tuż cały mi się już rozmazał
-Nie płacz skarbie
-Skończ już i tyle - powiedziałam i wyłączyłam się
Zamknęłam laptopa i wybuchłam płaczem.
Czemu on mi to robi?
Wie ,że mnie to rami a ten nadal zachowuje się jak świnia.
Uspokoiłam i zadzwoniła Sam, nie wiedziałam czego chce ale odebrałam.
Rozmowa j - Ja s - Sam

j-Halo?
s-Marry ... - Sam płakała jak ja przed chwilą
j-Sam co się stało?
s-No bo Harry ...
j-Tak?
s-Wyjeżdża z Taylor do Nowego Yorku
j-Co?
s-Tak za chwilę mają samolot i będą tak mieszkać
j-Dziewczyno biegnij i powiedz mu co czujesz
s-Co?
j-Tak szybko zanim samolot odleci! - krzyknęłam


* Oczami Sam *

Wyłączyłam się i od razu wybiegłam z domu.
Po drodze przestałam płakać, biegłam jak nigdy przedtem.
Gdy byłam  pod lotniskiem pobiegłam pod samolot który miał lecieć do Nowego Yorku.
Zobaczyłam Harry'ego jak miał właśnie wchodzić do samolotu.
-Harry! - krzyknęłam
-Sam! - odkrzyknął gdy mnie zobaczył - Co ty tu robisz?
-Harry chciałam cię pożegnać i coś ci powiedzieć ...
-Tak? - wzięłam oddech
-Kocham cię Harry - powiedziałam i pocałowałam go w policzek
Uciekłam po pocałunku, wbiegłam do jakiegoś parku który był najbliżej lotniska.
Usiadłam na ławce i zaczęłam znowu płakać, patrzyłam w telefonie na nasze zdjęcia.
Przy szóstym zdjęciu zadzwoniła Marry.
Rozmowa j-Ja m-Marry

j-Halo
m-I co? - spytała a ja spojrzałam do góry gdzie leciał ich samolot
j-Polecieli ...
m-Ale powiedziałaś
j-Tak i uciekłam
m-Przykro mi ... nie wiem jak ci mogę pomóc?
j-Już dość pomogłaś ... tera kończę, muszę się pozbierać

Rozłączyłam się i siedziałam tak jeszcze przez parę minut, później poszłam do domu.

Następnego dnia nie miałam na nic ochoty a najbardziej na pójście do szkoły ale jedna wstałam i poszłam wolnym krokiem do łazienki.
Umyłam się a potem ubrałam i zeszłam na dół do kuchni. ( bez kapelusza )
Zjadłam śniadanie i wyszłam na dwór bo nie miałam zamiaru iść do szkoły.
Wszędzie widziałam zakochane pary chodzące za rękę.
Poszłam do parku w którym wczoraj wylewałam żale.
Usiadłam na tej samej ławce i znów oglądałam nasze zdjęcia.
Pojedyncza łza poleciała po policzku i spadła na ekran komórki.
Wytarłam ją i popatrzyłam na kolejną parę która szła przede mną.
-Samantha - usłyszałam za sobą głos, odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego z walizką.
Szybko odwróciłam wzrok i schowałam telefon do kieszeni.
Usiadł koło mnie a ja nadal patrzyłam się z ziemię.
-Chciałem cię spytać ... czy to co powiedziałaś zanim wyleciałem to prawda ... czy mnie kochasz
Nie mogłam wydusić ani jednego słowa chociaż otwierałam już usta.
Odwróciłam twarz i inną stronę.
-Proszę odpowiedz - prosił Harry i ujął moją dłoń
-Tak - wykrztusiłam - Kocham cię od pierwszego spotkania tylko tak mówiłam ,że cię nie kocham bo nie chciałam przy innych mówić. Ale wiedziałam ,że ty mnie nie kochasz i nie chciałam się wysilać ale kiedy się dowiedziałam ,że wróciłeś do Taylor to coś we mnie pękło.
Marry powiedziała ,żebym zanim wyjedziesz powiedziała ci co czuję i to zrobiłam ...
-Ale Sam ja ciebie też kochałem ale ty powiedziałaś ,że ty mnie nie to poddałem się ... ale tera wiem ,że ty mnie... - spojrzałam na niego i widziałam jego szmaragdowe oczy, dołeczki i ten uśmiech.
Harry ujął moją twarz i pocałował mnie ... ach jak długo na to czekałam.
Nie mogłam uwierzyć ,że mnie to właśnie spotyka.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy Harry wziął i włosy za ucho i spojrzał na mnie.
-Sam zostaniesz moją dziewczyną?
-Już dostałeś odpowiedź - i znów go pocałowałam
Po chwili postanowiliśmy ,że odprowadzimy Harry'ego i potem mnie.
Chłopaki w domu byli zachwyceni tym ,że Harry wrócił.
Powiedział ,że ja jestem jego dziewczyną i oczywiście chłopacy gratulowali mi i dziewczyny też.
Harry mnie odprowadził i od razu powiedziałam Marry o całym zdarzeniu.
Była zachwycona i ja też.
Ten dzień był boski jednym słowem.

Rozdział 43


* Oczami Marry *

Obudził mnie rano mój pies i kot bo obaj zaczęli mnie lizać po twarzy.
-Nie chce mi się iść do szkoły, dajcie mi jeszcze trochę pospać - błagałam ale nie zrozumieli
Wstałam i dopadł mnie skurcz w nodze.
Pokuśtykałam do łazienki, zrobiłam wszystkie czynności i ubrałam się.

Zeszłam na dół i spojrzałam na temperaturę, -5 czyli nie pogoda dla mnie.
Zaczęłam robić sobie śniadanie i zeszła Ruby w tym, wzięła sobie miskę i zaczęła robić płatki.

-Siema sis - przywitałam ją
-Hejo
To jedynie sobie powiedzieliśmy przed pójściem do szkoły.
W szkole na drugiej przerwie przechadzałam się z Madziką po parterze gdy zobaczyliśmy jakiś plakat.
-Wybierzemy w pod koniec semestru wybierzemy jedną najlepszą osobę z klasy która nie będzie musiała uczestniczyć w drugim semestrze szkolnym.
-Ja!!! JA MUSZĘ!!! POJADĘ DO LONDYNU SZYBCIEJ!!! - krzyczałam jak opętana
Przez resztę lekcji słuchałam pilnie i robiłam notatki.
Wróciłam do domu i musiałam odrobić lekcje.
Postanowiłam ,że nie powiem reszcie o tym.
Gdy może wygram to będą mieli niespodziankę gdy zobaczą mnie pod drzwiami z walizką.
Siedziałam na necie i grzebałam coś w google gdy zadzwonił Harry.
-Siema - przywitałam się z nimi
-Hejka! - przywitali mnie wszyscy z entuzjazmem oprócz Louis'a
-Co tam u was?
-A u nas spoko a u ciebie?
-Git - rozmawialiśmy tak przez dwie godziny i widziałam ,że Lou nic nie mówił i był z złym nastroju
Pożegnałam się z chłopakami o 22:10 ale oni chcieli przedłużać bo u nich jest dopiero 21:10.
Byłam zaskoczona złym nastrojem Louis'a ale pewnie jest zmęczony.
Nie mogłam spać a więc miałam dziwny pomysł.
Ubrałam na siebie bluzę Louis'a i jakieś stare dżinsy.
Poszłam na strych, otworzyłam drzwi i weszłam na dach.
Siedziałam na dachu i patrzyłam w gwiazdy, myślałam o mnie i Lou.
Marzyłam co będzie za 5, 10 lat i wszystko mnie przerażało.
Powiedział mi ,że z rokiem na rok robi się coraz bardziej pojebany a więc będzie śmiesznie.
Na dach weszła moja kotka, wzięłam Pusię na ręce i głaskałam za uchem.
-Pusia ... dziś Louis dziwnie się zachowywał. Nie wiem o co mogło mu chodzić ale bałam się go o to spytać - zaśmiałam się pod nosem - Rozmawiam z kotem, jebnięta jestem
Siedziałam tak jeszcze 20 minut i wróciłam co łóżka spać.


Rozdział 42


* Oczami Marry *

Dziś miał być koncert chłopaków, siadając na łóżku zobaczyłam Milusia.
-Witaj słonko, boże jak ja dawno cię nie widziałam - powiedziałam i podrapałam psa za uchem a ten wesoło zaszczekał
Oprócz dawania mu jedzenia i picia każdego ranka i wieczoru mało się nim zajmowałam.
Wstałam z łóżka i podskoczyłam do łazienki, umyłam się i ubrałam.

Zeszłam z Maluchem na rękach do kuchni.
Położyłam go na ziemi i dałam każdemu jeść.
Kończąc swoje zawsze śniadanie przychodziła Ruby i tak stało się i dziś.

Siema Marry
-Hejka a nie mówiłam ci ale dziś jest koncert chłopaków w Paryżu i będziemy go oglądać o 17:00 a więc przyjdź od razu do domu
-Spoko
Dojadałyśmy śniadanie i poszłyśmy do szkoły, po drodze spotkałyśmy Magdę.
Powiedziałam jej o dzisiejszym koncercie One Direction a ta mi przypomina ,że dziś jest test z polskiego.
Polski był na ostatniej lekcji a więc przez wszystkie lekcje i przerwy wkuwałam.
Napisałam na 3- ale znając życie będzie mniejsza ocena.
Po szkole od razu do domu i odrabiać lekcje.
Ruby była już w domu bo kończyła wcześniej, odrobiliśmy razem i o 16:40 zasiadłyśmy przed laptopem.
Czekałyśmy ,aż Live się włączy i równo o 17 się włączył.
Chłopacy wyskoczyli na początek z piosenką Kiss You.
Razem z Ruby śpiewałyśmy tą piosenkę i robiliśmy ruchy rękami na siedząco.
-Witamy Paryż - krzyknął po francusku Harry gdy piosenka się włączyła a tłum oszalał
-Ładne miasto i takie romantyczne - westchnął Zayn
-Tak a więc chodź ze mną na wieżę Eiffla - powiedział Harry przytulając mulata
-To nie dzięki - powiedział i odsunął się a Harry udawał ,że płacze jak dziecko
-Tera zaśpiewamy piosenkę ,żeby Hazzy nie płakał - powiedział Louis a jego głos mnie najbardziej ucieszył
-Live While Were Young! - krzyknęli wszyscy na raz
Chłopacy zaśpiewali tą piosenkę zajebiście tak jak zawsze.
-Tera pytania od fanów - oznajmił Niall i z tyłu na wielkim ekranie pojawił Twitter
-Dobra pierwsze pytanie od lola123 Czy zrobicie gwiazdę? dobra kto pierwszy? - spytał Zayn
-Ja! - krzyknął Louis
-Dobra potrzymam mikrofon
-Tera Louis zrobi rozgrzewkę - mój chłopak zaczął się rozciągać i po chwili zrobił gwiazdę a ja zaczęłam piszczeć i klaskać
-I co umii się - powiedział Lou gdy Zayn oddał mu mikrofon
Reszta też zrobiła gwiazdę i fanki piszczały tak samo jak my w pokoju.
-Kolejne ... od IloveOneDirection piękna nazwa - powiedział Liam - Czy Marry i Ruby to oglądają? Wow dobra co mogą zrobić jeśli oglądają?
-Napisz na tw do Lou jeśli jesteście - powiedział a ja wzięłam telefon i szybko weszłam na twittera
Napisałam do Lou ,że oglądam a mój twitt od razu pokazał się na ekranie a publika pisnęła.
-A więc dziewczyny z nami są, hej skarbie - przywitał mnie Louis a ja napisałam siemka :)
-Ok to tera piosenka - powiedział Harry
-What Makes You Beautiful - krzyknęli
Reszta koncertu przeszła cudownie i dziwnie z wygłupami chłopaków.
Na koniec Louis zadedykował mi Back For You a mi zrobiło się ciepło w środku.
Koniec koncertu a Louis od razu napisał mi SMS
(pogrubiona czcionka to SMS'y )
-Jak było? 
-Idealnie :3
-Na pewno ci się podobał?
-TAK! Zajebiście było!
-Tak chłopacy i ja cieszymy się!
-Tęsknie :(
-Ja też i to nie wiesz jak bardzo
-Chyba mogę niestety ...
-Kocham cię <3
-Ja ciebie też :*
-Kończę kochanie bo musimy jeszcze porobić z zdjęcia z fanami. Pozdrawiamy was!
-A my was. Pa

Smutno mi było kończyć pisanie ale była 21:36 i byłam zmęczona cały czas siedzą przed laptopem.
Ruby poszła do siebie a ja wzięłam prysznic i poszłam śnić o powrocie do Londynu.


Rozdział 41


* Oczami Marry *


Obudziłam się rano, westchnęłam ze smutkiem bo nie ma Lou.
Wstałam ze smutkiem poszłam potykając się o własne nogi do łazienki.
Zrobiłam wszystko co zawsze robiłam i ubrałam się. ( bez torebki )

Zabrałam torbę szkolną i zeszłam na dół gdzie siedziała smutna Ruby w tym.

-Hej, co jest? - spytałam i usiadłam obok niej
-Nie mogę wybrać ...
-W tym ci nie pomogę ale chce wiedzieć jak było u kumpeli i czemu tak późno przyszłaś?
-Zasiedziałam się a ty? Co robiłaś.
-Louis do mnie przyjechał
-CO!?!?!? I DO MNIE NIE ZADZWONIŁAŚ!!!
-Sorry ale przesyła ci pozdrowienia.
-Dobra a tera do szkoły
-Już - nie byłam głodna i poszłam do szkoły z pustym żołądkiem
Pod szkołą zobaczyłam jak Madzika na mnie czeka.
Pomachałam jej a ta przybiegła do mnie.

-Hay Marry - powiedziała radośnie
-Hejo
-Co tam u ciebie?
-A nic a u ciebie?
-Michał nie daje mi spokoju
-Czego?
-Cały czas dopytuję się o ciebie a ja mu mówię kurwa wyjdź  z tond i nic ci o niej nie powiem
-I dobrze powiedziane
-I mam pytanie bo nic nie powiedziałaś mi o swoich starych znajomych z Londynu i o swoim chłopaku
-Ach ... ale nie piszcz, nie krzycz i nie mów nikomu
-Dobrze obiecuję
-Na stówę?
-Obiecuje
-Bo ja się przyjaźnię z One Direction - wydusiłam
-Jaja se ze mnie robisz? - spytała z ironią ale mogłam się spodziewać takiej odpowiedzi
-Pokarzę ci zdjęcia na dowód - wzięłam fona i wyszukałam naszych zdjęć
Pokazałam jej zdjęcia najpierw z Harry'm, Niall'em, Liam'em, Zayn'em i na koniec z Louis'em.
Patrzyłam się na to jak na coś nieprawdopodobnego.
-I co? Ale mów nikomu.
-Ok ... a więc to ty jesteś naprawdę ta Marry która chodzi z Lou
-Tja ... fotoreporterzy niestety
-Ja pierniczę - pisnęła cicho
-Nie mówisz nikomu
-Przecież obiecałam a ja dotrzymuję obietnic
-No ja mam nadzieję
Pogadaliśmy jeszcze do dzwonka i poszliśmy do klasy.
Po powrocie do domu niestety musiałam odrobić zadanie z polskiego z którego jestem najgorsza.
Odrobiłam zadanie i włączyłam laptopa i Sam była aktywna więc do niej zadzwoniłam

Rozmowa J - ja S - Sam

-Siema kochanie - przywitałam się do mojej smutnej przyjaciółki
-Hej
-Co cię smuci?
-Harry wrócił do Taylor!!! - wybuchła płaczem
-Nie płacz ... zobaczysz ,że on z nią zerwie jak z każdą po max 3 miesiącach
-Tak ale tych trzech miesięcy nie wytrzymam!!!
-Dasz rade nie wiem ale może ... flirtuj z nim ... no nie wiem ... - mówiłam bezradnie
-Nie dam rady ... ledwo na niego patrzę i mam jeszcze z nim flirtować?
-To był mój pomysł tera ty coś wymyśl
-Nie mam żadnych pomysłów, jak widzę ... jak oni się obejmują to mi się chce rzygać
-To normalne
-Ach dobra ja kończę, muszę lekcje odrobić bay
-Siemson
Wyłączyła się a ja nie chciałam siedzieć bezczynie.
Wzięłam deskę i wyszłam na dwór, jeździłam sobie po osiedlu nucąc Kiss You.
Poczułam jak ktoś na mnie wpada i dzięki temu upadłam na tyłek.
-Przepraszam ... Marry - to był Chris
-Boże Chris ... dzięki za ból tyłka, naprawdę nie musiałeś
-To twoje poczucie humoru
-No wiem, a ty co tu robisz?
-A ty?
-Zapytałam pierwsza
-Dobra a więc nudziło mi się ale nie spodziewałem się ,że spotkam piękną Marry - nazywał mnie tak kiedy byliśmy jeszcze razem ale tera niezbyt mi się to podoba
-Mi się też nudziło i nie spodziewałam się ,że dzięki temu będę miała siniaki na tyłku
-Jeszcze raz przepraszam, jeździmy razem?
- ... Jasne - powiedziałam po namyśle
Jedynych dwóch rzeczy jaki się bałam to: ,że fotoreporterzy zrobią zdjęcia nam i Lou sobie coś pomyśli i ,że przez Chris'a złamię nogę.
-I mam pytanie, czego przeprowadziłaś się do Polski
-A jak myślisz?
-Tęskniłaś za mną?
-Ty nie zapominaj ...
-Tak wiem masz chłopaka a właściwie kto to? Znam go ?
-Nie wiem czy znasz ale może kojarzysz nazwisko Louis Tomlinson?
-Coś tak ... jeden z One Direction ale nie możesz z nim chodzić on jest od ciebie o 5 lat starszy i on jest gwiazdą
-To cię zdziwię ,że jest i mamy to w dupie ,że jestem od niego młodsza
-Bym się z tobą tera kłócił ale nie będę tego robić
-To dobrze ...
-Wracając do pytania czego się tu przeprowadziłaś?
-Moi starzy stracili pracę i musieliśmy się przeprowadzić, strasznie to przeżywałam. Opuszczenie 1D i Sam było najtrudniejsze
-Boże ... Sam!
-Tak Sam, pamiętam wojnę na papier toaletowy ...
-Nie kończ tego ... błagam - zaczęłam się śmiać
-Albo musztarda w bucie
-Cicho!
-Dobra ... ale słodko się o mnie kłóciliście ... kiedy miałam iść z tobą na randkę to się Sam wtrącała ,że nie idę z nią do centrum handlowego
-Ja wygrywałem, ale Sam nadal się walczy o swoją przyjaciółkę?
-Nie ma jeszcze czwórkę chłopaków z którymi się bawi
-To tam macie zabawę
-Tak i w weekend Lou mnie odwiedził
-Tak ... super - wymamrotał pod nosem
-I widział nasze zdjęcia kiedy ty mnie odprowadzałeś
-A on na to co? - spytała zaciekawiony
-Nic ... bo on mi ufa a ja mu
-Związek idealny - powiedział z ironią
-Zazdrościsz?
-Zazdroszczę mu ,że ma ciebie - powiedziała a ja się mocno zaczerwieniłam
-Czerwienie się
-Wyglądasz słodko jak się czerwienisz
-Przestań bo będę jeszcze bardzie czerwona
-Nieeeee ... - złapała mnie i zaczął łaskotać
-Przestań ... Chris wiesz ,że nie lubię łaskotek!
-Wiem ... ale ja lubię
Próbowałam wziąć jego ręce ale byłam wyczerpana z tego śmiechu.
-Błagam!!! - krzyczałam jak opętana
-Wiesz za co - przypomniała mi się, musiałam go pocałować
-Nie - powiedziałam stanowczo - Mam chłopaka i nie zrobię tego, puść mnie
-Dobrze ja się tylko droczę - puścił mnie
-Dziękuje tera muszę lecieć bo jutro szkoła niestety, papa
-Bay piękna - pocałował mnie w policzek i pojechał
Gdy byłam dalej od niego szepnęłam CZEGO ZAWSZE MUSICIE MNIE CAŁOWAĆ!!!
Wróciłam do domu i poszłam spać.







wtorek, 26 marca 2013

Rozdział 40



* Oczami Marry *

Następnego ranka obudziłam się sama, bałam się ,że to był tylko sen ale nie, to była jawa.
Zobaczyłam walizkę Louis'a i jego śpiew w kuchni.
Z bananem na twarzy poszłam do łazienki i zrobiłam poranne czynności potem ubrałam się w to.

Zeszłam na dół gdzie mój skarb robił śniadanie.
-Witaj kocie - przywitałam go
-Witaj księżniczko - powiedział i pocałował mnie na dzień dobry - Spodnica ... ,aż mnie świerzbi ,żeby coś zrobić
-Nie idź z tymi rękami - nakazałam gdy jego ręce zbliżały się do mojej spódnicy
-Dobrze ale wyjeżdżam dziś o 20:30 i chce się tobą nacieszyć
-Nacieszysz się po śniadaniu
-Dobrze i masz śniadanie które zrobiłem specjalnie dla ciebie - powiedział i pocałował mnie w nos
-Dziękuje - zaczęłam zajadać jajecznice - I właśnie wasza trasa koncertowa
-Właśnie nie będziemy mogli się widzieć przez te parę miesięcy - powiedział smutny
-Tak i dzwonić chociaż będziecie
-Właśnie ,że nie bo cały dzień będą próby i rozumiesz ale kiedy będziemy mieli dnie wolne dzwonię o każdej porze
-Tak rozumiem - powiedziałam zawiedziona
-Ej ... nie martw się jeszcze się zobaczymy, nie wyjeżdżam na zawsze - powiedział i podniósł mój podbródek do góry
-Tak wiem ale tęsknić będę
-Ja też - już mieliśmy się pocałować gdy zadzwonił telefon
Louis odebrał i był jakiś zaskoczony, ciekawe kto dzwonił.
Po zakończeniu rozmowy Louis patrzył się na telefon przez chwilę.
-Kto to był?
-Paul i powiedział ,że nie będzie trasy koncertowej
-Jak nie będzie? - spytałam zaskoczona
-Tak powiedział ,że odwołali ale będzie tylko jeden koncert w Paryżu
-Kiedy?
-W Środę
-Szkoda ,że nie będzie trasy
-Ale będę mógł do ciebie przyjechać na kolejny weekend - powiedział uradowany
-Jej! - krzyknęłam i wskoczyłam mu na kolana a ten zaczął mnie całować po szyi robiąc na niej malinki   - Louis ogól się bo drapież
-Przepraszam ,że pani taka delikatna ale tera jestem zajęty - wziął mnie na ręce i położył nas na kanapie w salonie
-Mówię serio Louis idź się ogół  - powiedziałam błagalnym głosem
-Dobrze ale ty tu leżysz bez ruchu ok?
-Dla ciebie wszystko - poszedł na górę pędem i wrócił gdzieś tak za 5 minut
-Już dobrze jest?
-Chodź muszę się przekonać - ten z bananem na twarzy podszedł i zaczął całować mnie w policzek - Jest dobrze ale może zrobimy piknik?
-Piknik moja księżniczka powiada? Cudowny pomysł - zszedł ze mnie i poszliśmy brać jedzenie do koszyka.
Spakowaliśmy koc a Louis wziął moją gitarę i poszliśmy wolnym krokiem do naszego miejsca, w czasie drogi zaatakowały nas fanki i Louis dał im autografy i dawał robić sobie zdjęcia z nimi a co było dziwne ze mną też chcieli.
Około 20 minut później wszyscy się rozeszli a Louis dał mi rękę na ramie i szliśmy dalej.
Był jeszcze atak fotoreporterów ale jakoś się z niego wyrwaliśmy.
Kiedy byliśmy na naszym miejscu rozłożyliśmy koc i położyliśmy przekąski na kocu.
Usiedliśmy i przyszła mi na myśl pewna myśl.
-Louis
-Tak
-Lubisz Taylor?
-Co?
-LUBISZ TAYLOR? - spytałam powoli i wyraźnie
-Nie
-Czego?
-Jest wredna i egoistyczna a co lubisz ją?
-Nie bo nie wiem jaka jest na prawdę i się pytam
-To mówię ci ona nie lubi Kevina
-Nie! - powiedziałam zaskoczona

-Tak i mówi ,że Harry ma zakaz zadawania się z Sam
-To przesadziła
-I z tobą też ma się nie zadawać ale wtedy to się wkurzyłem
-Dziękuje za obronę moje imienia
Rozmawialiśmy jeszcze około godziny 18:35 zaczęliśmy się zbierać.
Wróciliśmy do domu i oglądaliśmy telewizje, potem Louis poszedł po walizkę.
Weszliśmy do auta i dałam Louis'owi kluczyki bo strasznie chciał prowadzić.
Dojechaliśmy na miejsce i pożegnałam się z Louis'em.
-Pa kocie, kocham cie - powiedziałam i pocałowałam go
-Do zobaczenia księżniczko - poleciało mi parę łez smutku kiedy samolot ruszył ale musiałam wracać.
Wróciłam do domu i nadal Ruby nie było w domu, nie przyjechałam się tym bo jest dość duża ,żeby się o siebie zadbać.
Poszłam do łazienki, umyłam się a potem przebrałam się w piżamę.
Położyłam się do łóżka które było przesiąknięte zapachem mojego kochanego, najdroższego Louis'a.




Rozdział 39


*Trzy dni później *
* Oczami Marry *


Obudziłam się jak każdego dnia smutna, tęsknie z kolejnym dniem po za Londynem i moimi przyjaciółmi.
Byłam zła bo na Facebook'u znalazłam stronkę ,,Polska Hejtuje One Direction''.
Kiedy to zobaczyłam zaczęłam płakać ze złości, jak tak można ale nie mogłam długo o tym myśleć bo muszę skupić się na Ruby i jej kolegach ze szkoły
Najbardziej się bałam ,że ona zacznie palić lub pić.
Nie chciałam o tym myśleć a więc poszłam wolnym krokiem do łazienki.
Zrobiłam poranne czynności i poszłam się ubrać.

Obcasy i ja, ciekawe co by powiedziała Sam na ten widok.
Zeszłam na dół i było cicho, Ruby spała u koleżanki jakieś Roksany do niedzieli którą znałam bo jej mamę poznałam kiedy się wprowadziliśmy i wiedziałam ,że Roksana nie pali ani tp.
Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam przed telewizorem, mieliśmy polsko-brytyjskie programy i bardzo się cieszyłam ,że mogę wiedzieć co się dzieje w Londynie.
Włączyłam i nic fajnego nie leciało, w końcu usłyszałam coś o 1D.
Zostawiłam i zaczęłam oglądać ich wywiad, Louis widziałam był smutny a reszta miała sztuczne uśmieszki.
-Pierwsze pytanie, co z waszą trasą światową?
-Eee ... tak rozpocznie się 1 Listopada - to za prawie dwa tygodnie się zacznie - Będzie przerwa świąteczna a potem ciąg dalszy trasy - powiedział Liam
-Będzie trwała do 8 maja - dopowiedział Niall
-Tera pytanie o Marry ... - Louis szybko podniósł wzrok na reportera
-Tak? - spytał
-Ostatnio nie jest z wami widywana bo przeprowadziła się do Polski a dokładnie do Zakopanego - ale zkond wiedział?
-Tak ... - cały czas odpowiadał Lou
-Jest widziana w grupie wielu adoratorów jak donoszą polskie prasy - Louis się jakby obudził i patrzy na reportera zaciekawionym wzrokiem
-Niech pan mówi dalej - powiedział mój skarb
-Ale Marry nie zwraca na nie całkowitej uwagi, ale była ostatnio widziana z jakimś chłopakiem. Jak donoszą prasy odprowadził dziewczynę do domu i pocałował w policzek - zatkało mnie całkowicie
Dobra racja Chris mnie odprowadził i pocałował ale zrobiłam mu awanturę po tym, między nami nic nie ma.
-Doprawdy - powiedział obojętnie
-Tak
-Urzekła mnie pana historia ale ja ufam Marry i wiem ,że ona mnie zdradzi tak ja ją - powiedział zadowolony a mi zrobiło się ciepło na sercu
-Dobrze pytanie do Harry'ego, co cię łączy z niejaką Samantha'ą? - zaczęłam się śmiać
-Nic - przestałam na słowa Harry'ego które powiedział obojętnie
-Jak nic, ostatnio coraz częściej cię z nią widywano
-Tak ale to tylko przyjaciółka właściwie ja mam dziewczynę - przybliżyłam się do ekranu i spojrzałam uważnie na Harry'ego
-Kto to jest?
-Dokładnie wróciłem do starego związku
-Czy chodzi o Taylor Swift? - on tylko pokiwał głową na tak a ja zakryłam usta dłonią
-A jeśli mówimy już o związkach, Liam co do Demi ...
-Tak?
-To samo pytanie co do Harry'ego, co cie z nią łączy?
-Przyjaźń
-Tylko?
-Tylko
-Ok i ostatnie pytanie jeśli chodzi o Marry czy za nią tezknicie? - wszyscy zaczęli się przekrzykiwać ,że tak, oczywiście
-Dobrze rozumiemy - powiedział roześmiany reporter
Hazzy wrócił do Taylor?
Czego, przecież ona jest wredna, myśli tylko o sobie i jest apodyktyczną, pustą blondyną.
Moje przemyślenia przerwał dzwonek, podeszłam i otworzyłam drzwi.
Stał tak Louis we własnej osobie, podskoczyłam i przytuliłam go z całej siły.
W mojej głowie wszystko wybuchło, nie mogłam myśleć o jednej rzeczy.
Łzy szczęścia zaczęły lecieć mi z oczu, nie mogłam uwierzyć ,że on tu jest.
Znowu był przy mnie mój kochany, tęsknota paliła mnie od środka kiedy go nie było.
-Witaj księżniczko - słowa wypowiedziane z jego ust dawały większe szczęście niż cokolwiek innego
-Cześć, nie wiesz jak tęskniłam - powiedziałam nadal nie odrywając się od niego i coraz bardziej zaciskając uścisk
-Wiem ja też, pomyślałem ,że cię odwiedzę na weekend
-Jesteś cudowny, kocham cie
-Ja ciebie bardziej
-Nie prawda
-Prawda - oderwałam się od niego i połączyliśmy nasze usta w pocałunek
Był długi i namiętny, tęskniłam za tymi jego ustami, znowu poczułam ten żar w sercu.
-Wchodź do środka bo nas paparazzi złapie - powiedziałam odrywając się od niego
-Niech to uwiecznią, wszyscy zobaczą jak cię kocham
-Dobrze ale nie będziemy stać na progu
-Niech ci będzie ale z tobą to nawet na Antarkdyde
-Nie ... za zimno - powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać
Weszliśmy do środka a Lou powitały zwierzaki, tak dawno go nie widziały jak ja a więc też się stęskniły.
Tommo przywitał każdego z nich i poszliśmy na górę, będzie miał ze mną pokój bo nie wytrzymam jeszcze jednej nocy bez niego.
-To co robimy? - spytał
-Zabrać cię do mojego miejsca?
-Oczywiście
-To chodź - wzięłam telefon i wyszliśmy z domu
Louis i ja trzymaliśmy się za rękę i przez cały czas śmialiśmy się.
Był też bardzo zdziwiony ,że mam obcasy bo ja nie noszę takich butów.
Teren wokół jeziora był ogrodzony i mama zostawiła mi klucze, mogliśmy być sami bo wujek Tom wyjechał do Krakowa na dwa dni.
Weszliśmy a Louis'a zatkało, szliśmy ścierzką i doszliśmy do molo.
-Ślicznie tu - powiedział siadając na molo
-Wiem i cały ten teren tylko dla nas - powiedziałam i przytuliłam się do niego
-Widzę ,że nosisz - powiedział i pokazał na naszyjnik od niego
-Jasne ,że tak. Codziennie go noszę od kiedy mi go dałeś - położyliśmy się na plecach i patrzyliśmy się z niebo
-Marry?
-Tak
-Powiedz kim był ten koleś ...
-O którym dowiedziałeś się z wywiadu
-Tak a zkond wiesz?
-Leciał w telewizji za nim przyszedłeś i to był Chris mój były
-Spoko
-I dziękuje ...
-Za co?
-Za to ,że mi ufasz
-Jasne ,że ci ufam bo wiem ,że mnie nie zdradzisz
-I ja wiem to samo o tobie
-Właśnie eee ... - przestraszyłam się, czy on mnie zdradził
-Tak
-Zdradziłem cie z Kevinem! - krzyknął i odwrócił się ode mnie
-Wiedziałam ,że prędzej czy później mi to zrobisz - powiedziałam udając ,że płaczę
-Przepraszam - odparł powstrzymując śmiech
-Nic się nie stało - powiedziałam
-Nie jesteś zła?
-Nie, wiedziałam ,że to zrobicie - zaczęliśmy się śmiać
-Harry jest smutny bo nie ma się na kim żartować
-Mi też jest smutno bez nich a najbardziej za pustą lodówką i docinkami Zarry'ego - zaśmiałam się  - I mam jeszcze jedno pytanie
-Tak?
-Kim była Jess - bałam się odpowiedzi nie wiem czemu
-Acha wiedziałem ,że kiedyś się spytasz. A więc założyłem się tam tego dnia z Harry'm ,że będę udawał ,że Jess to moja dziewczyna
-A nie była?
-Nie, przecież ci mówiłem ,że cię pokochałem kiedy cię tylko zobaczyłem
-No przecież
-Właściwie Jess jest homoseksualistką
-Acha
-A więc nie musisz się martwić ,że ona ci mnie zabierze
-To dobrze
Wstaliśmy z mola bo trochę już nas tyłki bolały od twardego siedzenia.
-Mam pomysł - powiedział Louis - Masz jakieś ulubione drzewo tu?
-Tak ten duży dąb - pokazałam mu je
Wziął mnie za rękę i podeszliśmy do dębu, jego pień miał dziurę która wyglądała jak serce.
Wciągnął z kieszeni scyzoryk i wyrył na drzewie nasze imiona w sercu i ... rysunek marchewki.
Po skończeniu podeszłam do niego i przytuliłam go.
-I co podoba ci się?
-Bardzo a najbardziej marchewka
-Kiedy będzie ci źle to przyjdź tu, to jest tylko nasze miejsce - wziął moją dłoń i przyłożył na wyrytym napisie
Usiedliśmy obok drzewa i leżałam w jego ramionach, śmiałam się z wygłupów Louis'a.
-Marry robimy randkę w domu?
-Jasne ,że tak - bałam się do czego wyobraźnie Lou doprowadzi
-To idziemy czy zostajemy jeszcze chwileczkę.
-Jeszcze chwila - pocałowałam go
Całowaliśmy się przez blisko  5 minut i w końcu poszliśmy do domu.
Louis powiedziała ,że mam się iść przygotować a ten wszystko załatwi.
Weszłam posłusznie do mojego pokoju i zaczęłam szperać po szafie, po chwili wybrałam ten zestaw.

-Louis mogę wyjść? - krzyknęłam do chłopaka
-Jeszcze chwila skarbie - odkrzyknął a ja usiadłam na łóżku i czekałam.
Po dłuższej chwili przyszedł Louis.
-Pięknie wyglądasz jak zawszę - powiedział i pocałował mnie
-Dziękuje a ty jak zawszę uroczy
Zeszliśmy na dół gdzie panowała atmosfera półmroku.
-Co wymyśliłeś?
-Film ,,Poznaj moich rodziców'' a potem kolacja przyrządzona przez szefa kuchni wielkiego, niesamowitego i pięknego Louis'a Tomlinson'a - powiedział z bananem na twarzy
-Mogłeś też powiedzieć ,że jest bardzo skromny i ma seksi tyłek - powiedziałam łobuzersko a ten tylko mrukną jak kot
Usiedliśmy i zaczęliśmy oglądać, film był ultra śmieszny.
Śmialiśmy się przez cały film ale gdy w końcu nadszedł koniec byłam czerwona ze śmiechu.
-Dobry film wybrałeś - powiedziałam kiedy się już uspokoiłam
-Wiem bo jestem najlepszy wybieraniu komedii
-Właśnie widać, a tera kolacja
-Tak to do kuchni - weszliśmy do kuchni i Louis założył fartuch i czapkę kucharską - Będę potrzebował seksownej pomocnicy kto chętny?
-Nie wiem czy taką tu znajdziesz - powiedziałam zawiedziona
-Niestety ale ty musisz wystarczyć
-Wiesz co miły jesteś - powiedziałam zła
-Żartowałem, jesteś najseksowniejszą dziewczyną na świecie - powiedziała i zaczął całować mnie po szyi
-Stop Lou tera gotujemy - mówiłam a ten nie przestawał, naprawdę nie chciałam ,żeby przestał - Louis ...
-Czekaj próbuje czy będziesz dobrym drugim deserem - zaśmiałam się a ten zaczął całować mnie w usta - Jesteś idealnym deserem ale tera bierzemy się za główny, później cie zjem do końca
-Miło wiedzieć - założyłam fartuch i związałam włosy w niedbałego koka
-To robimy coś własnego, coś fantastycznego!
-Boję się
-Spokojnie nie spalę ci kuchni ... może
-Louis!
-Dobrze to zrobimy Tort Pavlova
-Co?
-Tort Pavlona
-Nie znam
-A ja tak, najpierw robimy beze
Wziął wszystkie przybory i operował moimi rękami od tyłu stojąc bardzo blisko mnie.
Daliśmy wszystko do miski a potem do mixera, większość zawartości miski wylądowała na fartuchach ale ok.
Daliśmy resztę składników i przy dawaniu mąki była wojna i byliśmy cali biali, potem dalej mixowaliśmy.
Na blaszkę pokrytą papierem ściernym nałożyliśmy bezę, uformowaliśmy bezę i uśmieszek a potem włożyliśmy do piekarnika.
Czekając ,aż się upiecze Louis narysował mi wąsy bitą śmietaną a ja mu okulary.
Kiedy wyciągnęliśmy bezę była przypalona ale mieliśmy to gdzieś i zaczęliśmy dekorować ją bitą śmietaną i owocami.
Wyglądało strasznie to moja pierwszy Tort Pavlona i przy tym robiłam to z Louis'em a więc nie mogło wyjść dobrze.
-Chyba nie będziemy tego jeść? - spytałam cała brudna od składników Tortu
-Nie ale spokojnie - zadzwonił dzwonek - Idealnie - podszedł i to był jakiś dostawca
Louis mu zapłacił i wrócił z pięknie wyglądającym Tortem.
-I tak to powinno wyglądać ale dobrze jak na twój pierwszy raz
-Dziękuje a tu masz zapłatę za lekcje - wzięłam od niego tort i położyłam na blacie
-To chce zapłatę
-Dobrze ale zamknij oczy - zrobił to posłusznie a ja wzięłam butelkę wody i wylałam na na twarz
-Oooo doigrałaś się - powiedziała i wziął stary tort
-Ale są plusy, nie masz już brudnej twarzy - za późno dostałam tostem w twarz
Wytarłam sobie oczy i wzięłam drugi tort i rzuciłam w twarz Louis'owi.
Śmialiśmy się sami z siebie, wziął trochę tortu z mojej twarzy i spróbował.
-Nie jest zły - powiedział a ja spróbowałam ,, jego twarzy ''
-Twój jest pycha
-A tera daj buzi - powiedział i mnie pocałował
To był bardzo słodki pocałunek, kończąc pocałunek złapał mnie za tyłek.
-Louis'ie Tomlinson'ie co Harold Styles z tobą zrobił?
-On nic ale ty pobudzasz mój zwierzęcy temperament - powiedział - Tańczymy?
-Tera?
-Acha
-Zgoda
Tańczyliśmy nawet nie wiem co bo Louis wymyślił coś dziwnego.
-Louis co my tańczymy?
-Nie wiem, improwizacja
-Widać - złapał mnie i upuścił na dół
Nie bałam się ,że Lou mnie puści bo mu ufałam, zaczął mnie całować.
Nadal mieliśmy torty na twarzach i musiało to dziwnie wyglądać.
-Kocham cie - powiedział Louis przerywając pocałunek
-Ja ciebie też - i kontynuowaliśmy pocałunki -Dobra koniec bo musimy się umyć z naszego deseru
-Ale nie dokończyłem jeszcze ciebie
-Później dokończysz
-Czy to propozycja?
-Zbok z ciebie
-No co
Śmiejąc się sprzątaliśmy kuchnie, potem poszliśmy na górę.
Louis skorzystał z łazienki z pokoju obok a ja z mojej.
Ubrałam piżamę i wyszłam z łazienki, w pokoju czekał już Louis w samych spodniach dresowych.
Usiadłam koło niego i mocno go przytuliłam, on się położył a ja nadal byłam wtulona w jego klatkę piersiową.
-Louis?
-Tak kochanie?
-A czego Harry wrócił do Taylor?
-Nie wiem ale Sam się od tam tego dnia zmieniła
-Jak zmieniła?
-Jest smutna, mało się odzywa i nie przychodzi do nas
-Powiem ci coś ale nie mów Harry'emu ani nikomu
-Obiecuje
-No bo ona kocha Harry'ego i jest tera w rozsypce bo on wrócił do Taylor
-Wiem co czuje - ziewnęłam bo byłam strasznie śpiąca - Nie wiedziałem ,że cię tak nudzę
-Nie głuptasie ... - kolejny ziew - Jestem śpiąca i tyle
-To dziecko idzie spać
-Już - przykryliśmy się kołdrą i Louis mocno wtulił mnie w siebie
-Dobranoc skarbie - powiedział
-Dobranoc Lou
Czułam ,że w końcu będę mogła się porządnie wyspać kiedy Louis jest przy mnie.  


Rozdział 38


* Oczami Marry *

Poranna pobudka nigdy nie była dla mnie przyjemnością a w Polsce tym bardziej.
Wyszłam leniwie z łóżka i weszłam do łazienki, zrobiłam wszystko to co powinnam i ubrałam się ( bez torebki )

Zeszłam na dół gdzie pies i kot spali a Ruby coś tam robiła u siebie w pokoju.
Zrobiłam sobie jajecznice i po chwili zeszła Ruby w tym.

Głośno ziewnęła i pomachała mi, wzięła miskę i zrobiła sobie płatki.
-Co zaspana?
-Tak przez całą noc myślałam którego wybrać.
-I co?
-Nico, nie mogłam wybrać i nawet dzwoniłam do Katy a ona mówi ,że też nie wie.
-To masz problem i nawet ja nie wiem jak ci pomóc
-Ale ty już pomogłaś dałaś mi pomysł
-To dobrze ,że chociaż tyle zrobiłam
Wyszliśmy z domu i doszłyśmy do szkół, spotkałam Magdę.
Przez wszystkie lekcje myślałam o Louis'ie, tęsknie za nim coraz bardziej.
Miałam głowę w chmurach ale spadłam na ziemię gdy zobaczyłam pod moim domem stado fotoreporterów.
Z trudem weszłam i myślałam czemu mnie, nie jestem nikim sławnym.
Weszłam na laptopa i nikogo dostępnego, weszłam na Tw.
Zobaczyłam bardzo dużo wiadomości i zaczęłam przeglądać każdą po kolei.
Większość to były pytania na mój temat bo przytłaczało ale na każde odpowiedziałam.
Druga część to były hejty, raniło mnie każde czytane słowo ale takie są już pschycho-fanki.
Zamknęłam laptopa i po policzku spłynęła mi łza.
Wytarłam ją i zeszłam na dół do salonu.
Zobaczyłam w programie ,że miała lecieć komedia  ,,Sposób na teściową'' o 20:00.
Była 19:20, zdziwiło mnie to ,że Ruby jeszcze nie przyszła do domu.
Zadzwoniłam do niej i po dwóch sygnałach odebrała.

Rozmowa j-Ja  r-Ruby

r-Tak Marry
j-Gdzie ty jesteś?
r-Byłam u kumpeli i już wracam do domu
j-Co tam robiłaś?
r-Zadanie domowe a co jakaś inspekcja?
j-Tak bo Polska młodzież ma różne pomysły na spędzenie czasu
r-Dobra jestem prawie pod domem
j-Spoko czekam

Rozłączyła się a ja poszłam robić popcorn i szukałam jakiś napojów.
Włożyłam do mikrofalówki popcorn i patrzyłam jak moja przekąska wystrzela w opakowaniu.
Do domu weszła Ruby dziwnie smutna ale kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się.
-Cześć siostra - powiedziała i mnie przytuliła
-Wow ... co jest, czego chcesz? - spytałam z przenikliwym spojrzeniem
-Nic, co robisz?
-Popcort bo będę oglądać film
-Jaki? - dopytywała się
-Sposób na teściową
-Chce oglądać z tobą
-Zgoda i pytanie czego byłaś smutna
-No wiesz ...
-Chłopcy - westchnęłam a ona pokiwała głową na tak
Zrobiliśmy sobie resztę przekąsek ale Ruby była myślami gdzieś indziej.
-Ej co jest?
-Nic - powiedziała patrząc się w ziemię
-Widzę przecież
-No bo moja kumpela u której byłam to ona ...
-Tak ona?
-Pali i chciała ,żebym ja też zapaliła ale tego nie zrobiłam - powiedziała ja mnie zamurowało, podeszłam i powąchałam jej włosy które śmierdziały dymem z papierosów
-Jeszcze raz do niej pójdziesz to dostanie szlaban a tera idź zmień ciuchy bo niedobrze mi  - powiedziałam surowo
-Ale nie powiesz rodzicom
-Nie nie powiem, obiecuje
Ruby pobiegła na górę i po paru minutach przybiegła spowrotem w tym.
Usiadłyśmy na kanapie i oglądałyśmy, moje myśli krążyły wokół Ruby bo bałam się ,że ona zacznie palić.
Po seansie poszłam do pokoju, wzięłam zimny prysznic i poszłam spać.





Rozdział 37


* Oczami Marry *

Obudził mnie budzik, nie chciało mi się iść do szkoły bo ta szkoła była dziwna.
W tej szkole czułam ,że każdy się mi przygląda.
Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, zrobiłam poranne czynności i ubrałam się. (bez okularów )

Zeszłam na dół gdzie czekało śniadanie przygotowane przez mamę i zajadającą Ruby w tym. ( bez torebki )

Przywitałam się z nią i też zjadłam śniadanie.
Poszliśmy wolnym krokiem w stroną szkoły.
Rozeszłyśmy się i weszłam do szkoły.
Zobaczyłam Magdę, podbiegłam do niej i przytuliłam na przywitanie.
-Hejo - powiedziałam radośnie
-Hejka, może dziś pokazać ci miasto po szkole bo chyba znasz drogę do szkoły?
-Tja przydało by się bo nie chce się zgubię jeszcze i mnie nie zobaczycie
W szkole było strasznie bo co chwilę uciekałam przed Michałem.
Po lekcjach poszłam odłożyć plecak i poszłam z Magdą w miasto.
Miasto było ładne ale dla mnie i tak Londyn ładniejszy.
Weszliśmy do jakieś kawiarenki i zamówiliśmy kawę.
Siedziałam i rozmawiałam z Magdą na różne tematy.
-Marry? - usłyszałam kojarzący mi się głos
-Tak? - odwróciłam się zobaczyłam mojego byłego chłopaka Chris'a

Zerwaliśmy bo miał się przeprowadzić do Polski ale nie wiedziałam gdzie a tera wiem.
-Chris cześć jak ja cię dawno nie widziałam - powiedziałam zakłopotana - A więc mieszkasz w Zakopanym
-Jak zawsze urocza i tak widzisz mieszkam - powiedział
-Tak ... to jest Magda moja kumpela, Magda to jest Chris mój ...
-Chłopak - dokończył
-Co?
-Tak, wiem ,że nie chciałaś zrywać ale powiedziałaś ,że związek na odległość nie ma sensu i dlatego nie jesteśmy razem ale tera możemy być parą- powiedział jak zawsze pewny siebie
-Ale Chris ... ja mam chłopaka - miał zaszokowaną minę a mi zrobiło się głupio
-Aaa ... to sorry ale kumplami możemy być?
-Jasne
-Super ale muszę lecieć jestem umówiony z kumplami pa - pocałował mnie w policzek i pojechał na desce
-Wow dziewczyno niezłe branie
-Śmieszne, bardzo śmieszne - gdyby Lou to zobaczył to nie wiem co by zrobił
Dokończyliśmy kawę i dalej zwiedzaliśmy, wieczorem wracałyśmy do domu.
Pożegnałam się z nią i poszłyśmy do swoich domów.
Pobiegłam do swojego pokoju i od razu wzięłam telefon i zadzwoniłam do Sam.
Pierwszy sygnał ... drugi sygnał i odebrała!

Rozmowa: J - Ja S - Sam

s-Halo
j-Sam nie zgadniesz kogo spotkałam na mieście
s-Yeti?
j-Nie
s-Wielka stopa
j-Nie!
s-Dziobaka!
j-Nie kuźwa! Chis'a!
s-Nie ... - powiedziała tak samo zaskoczona jak ja przedtem
j-Tak i chciał ,żebym do niego wróciła ale ja na to sorry mam chłopaka ale nie wiesz jak on się zmienił
s-Ładniejszy, brzydszy
j-Ładniejszy i przystojniejszy
s-Ojojojoj
j-I to wielkie ojojojojojoj
Rozmawialiśmy na ten temat przez całą godzinę i w końcu się rozłączyłam.
Poszłam pod prysznic i leżałam sobie w łóżku gdy przybiegła Ruby.
-Siema sis - przywitałam się
-Mam kłopot
-Jaki?
-Zakochałam się
-Nieeeeee ...
-TAK!
-I co w tym złego?
-To ,że ... Niall no wiesz
-Acha... ale wiesz Niall to nie twój wiek ...
-Sama mówiłaś ,że wiek to tylko cyferka!
-Tak ale jak tera tak sobie o tym pomyśleć - rozpłakała się i upadłą na kolana a ja do niej podeszłam i przytuliłam - Spokojnie
-Nie ... Niall on jest cudowny i ja go kocham a przyjeżdżam sobie do polski i zakochuje się w jakimś kolesiu z klasy
-Wiem ale pomyśl dobrze kogo wybierzesz, później wyjeżdżasz może ze mną do Londynu i nie spotkasz już ...
-Kamila
-Właśnie, namyśl się chyba ,że już wybrałaś - powiedziałam i Ruby wyszła z mojego pokoju a ja położyłam się spać.






piątek, 22 marca 2013

information :(


Hejka
Zła wiadomość jest tak ,że mam karę na kompa do poniedziałku i nie dodam żadnego rozdziału na weetend . Przepraszam ale postaram się dla was nie pyskować do ojca xD

czwartek, 21 marca 2013

Rozdział 36


* Oczami Marry *

Następnego dnia obudził mnie mama o 6:10, nie miałam siły wstać ale mama ze mnie zdjęła kołdrę.
Weszłam do łazienki i umyłam się, potem poszłam szukać jakiś ciuchów.

Spakowałam książki które dała mi mama razem z planem.
Postanowiłam mówić po angielsku do rodziców, Ruby i kolegów w klasie a do nauczycieli itp. po polsku.
Zeszłam na dół gdzie siedziała smutna Ruby w tym.
Kiedy mnie zobaczyła wyskoczyła i mnie przytuliła.
-Ja chce do Niall'a! - mówiła drżącym głosem
-Też tęsknie ale musimy być silne, rozumiesz?
-Postaram się ... - poszłam do kuchni 
Usiadłam na krześle i zjadłam śniadanie podane przez moją mamę.
-Marry nie dąsaj się proszę dla nas to też jest trudne - powiedziała po polsku
-Wiem ale tęsknie za Sam, Alex, Demi i 1D i moim chłopakiem - ostatniego nie chciałam mówić bo zaczną się pytania
-Ty masz chłopaka?
-Tak - cały czas mówiłam po angielsku
-Kto to jest - a ja wzięłam pokazałam jej na gazetę plotkarską która była na stole i pokazałam zdjęcie Louis'a
-Tak moim chłopakiem jest Louis, chłopak za którym szalałam i miałam powieszone jego plakaty w moim pokoju
-Córciu mów po polsku proszę
-Nie! Do was, Ruby i kolegów z klasy mówię po angielsku a do reszty po polsku i koniec kropka! - krzyknęłam
-Dobrze ale nie krzycz
-Będę krzyczeć ile mi się podoba a właściwie gdzie ja mam tą szkołę
-Wyjdziesz z domu i idziesz na lewo, na zakręcie w prawo i dalej prosto i dojdziesz a na przeciwko twojej szkoły jej szkoła Ruby
-Dobra, Ruby chodź idziemy - powiedziałam i wyszłam z domu
Szłyśmy w ciszy gdy zaatakowali nas fotoreporterzy.
Zaczęłyśmy biec, pod szkołą Ruby powiedziałam jej ,że jeśli ktoś ją skrzywdzi to ma mi powiedzieć.
Pobiegłam do swojej szkoły i wszyscy się na mnie patrzyli jak na odludka którym byłam.
Kiedy zadzwonił dzwonek poszłam pod salę 56, weszłam a każdy patrzył na mnie dziwnym, przeszywającym wzrokiem.
Usiadłam na końcu sali w wolnej ławce i czekałam na panią.
Weszła po chwili kobieta w długich, prostych brązowych włosach.
Wyglądała na jakieś 25 lat, przywitała się z nami.
-Witam, od dziś będzie z nami chodziła nowa koleżanka Marry - pokazała na mnie - Podejdź do mnie - wyszłam z ławki i podeszłam do pani
Cała klasa mnie przerażała ale chłopacy wyglądali na idiotów a niektóre dziewczyny na tapeciary.
-Opowiedz trochę o sobie - przestraszyłam się trochę ale zebrałam się w sobie
-A więc ... jak już wiecie mam na imię Marry, przedtem mieszkałam w Londynie, mam młodszą siostrę Ruby, dwa zwierzaki psa Malucha i kota Pusię, umiem grać na gitarze, fortepianie i skrzypcach i to tyle - powiedziałam i wzięłam oddech
Jeden chłopak popatrzył na mnie z interesującym spojrzeniem, przyjrzałam mu się dobrze i był całkiem, całkiem.
Usiadłam na swoje miejsce i podgryzałam wargę z zakłopotania bo każdy się na mnie patrzył.
-Dobrze a jak się pisze twoje nazwisko Marry bo nie wiem czy dobrze napisałam - powiedziała pani
-S-T-O-R-M - przeliterowałam
-Dziękuje 
Pod koniec lekcji zaczęłam szukać planu lekcji i następna lekcja sala 69!!! 
Harry nade mną czuwa!
Z bananem na twarzy poszłam pod salą od ... biologii.
Westchnęłam i ciekawe co on powie na to, usiadłam pod salą i zaczęłam patrzeć na stare zdjęcia z Sam w telefonie.
-Hej Marry - usłyszałam i gdy podniosłam głowę ujrzałam chłopaka który się na mnie dziwnie patrzył
-Hej - powiedziałam po angielsku
-No ej ... nie mów po angielsku co? Jako twój nowy kumpel mów po polsku - mój nowy ... kto?!
-Co? Nowy kumpel - na złość nadal po angielsku
-Tak twój nowy kumpel a tera włącz język polski - i udawał ,że klika mi coś na głowie
-Dobrze mówię ale zostaw mnie w spokoju - powiedziałam zła
-Nie, nie zostawię cie samej - powiedział i przybliżył się do mnie
-Michał czemu ty zawsze musisz podrywać jaką nową dziewczynę? - spytała brązowo włosa dziewczyna
-Siora idź sobie - nakazał chłopak który jak się dowiedziałam ma na imie Michał
-Nie bo jesteś jak męską dziwką, podrywasz dziewczynę, chodzisz z nią a potem ją zostawiasz - powiedziała z ironią
-Dobra idę, pa Marry - powiedział i poszedł do swoich kumpli
-Przepraszam za niego, jestem Magda i chodzimy razem do klasy - powiedziała a ja wstałam
-Hej i nic się nie stało
Poznałam lepiej Magdę i dowiedziałam się ,że jest naprawdę pojebanym człowiekiem ale mi to nie przeszkadzało bo spotykałam się z takimi ludźmi puki się nie przeprowadziłam.
Milena mieszkała na przeciwko mnie niestety ze swoim bratem.
Nie powiedziałam jej wiele o moim starym życiu w Londynie bo nie wiedziałam czy jej mogę ufać.
Najśmieszniejsze było w tym wszystkim to ,że ona jest Directioners.
Kiedy weszłam do domu nikogo nie było, jedynie moje zwierzaki coś tam robiły w salonie.
Wbiegłam do mojego pokoju i od razu wzięłam laptopa.
Nikt nie był aktywny na Skype, czy oni o mnie zapomnieli czy co.
Zostawiłam laptopa włączonego i odrabiałam lekcje przy muzyce 1D.
Z polskiego były najtrudniejsze bo ortografia była moim słabym punktem jak i cały polski.
Po dwóch godzinach w końcu skończyłam odrabiać lekcje i spakowałam się.
Nagle dzwonek Skype'a, podbiegłam do niego i Sam do mnie dzwoniła!
-Cześć Marry!!! - krzyknęła Sam, boże jak ja za nią tęskniłam
-HEJ!!!! - krzyknęłam jeszcze głośniej
-Opowiadaj co tak jest, gdzie mieszkasz ...
-Dobra, mieszkam w Zakopanym, szkołę mam niedaleko i Ruby ma swoją na przeciwko, już jeden chłopak mnie podrywa ale ja go odpycham rękami i nogami, mam kumpelę o imieniu Magda
-Fajnie 
-I gdzie chłopcy?
-Nie wiem cały dzień ich nie ma i twój dom ktoś wykupił ale nie wiem czemu jeszcze tego kogoś tam nie ma 
-Może później się wprowadzi ... - przerwał mi telefon Sam
-Harry dzwoni... Halo Hazzy gdzie jesteście właśnie gadam z Marry na Skype'e, czekaj - włączyła na głośno mówiący
-Hej Harry - powiedziałam radośnie
-Siema Marry tęsknie za tobą nawet nie wiesz jak bardzo! - powiedział Harry
-Ja też i gdzie jesteś?
-W studiu, reszta już poszła do domu a ja chwilę zostałem
-To zadzwoń do nich ,żeby do Sam wpadli i ty też przyjdź
-Dobra czekać na mnie - i się rozłączył
Robiliśmy z Sam wojnę na głupie miny bo włączyliśmy kamerki, po 15 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi.
Sam wybiegłam na dół ,żeby otworzyć chłopakom drzwi, słyszałam głos Louis'a jak krzyczy ,że biegnie pierwszy.
Po chwili zobaczyłam pięciu chłopaków wbiegających do pokoju, to był śmieszny widok jak walczą o krzesło a ja śmiałam się z ich głupoty.
-Witaj skarbie ... tęskniłem - powiedział Louis nadal walcząc z innymi o krzesło
-Też tęskniłam ... - usłyszałam głos Ruby - Czekajcie - pobiegłam do mojej siostry i krzyczałam ,że gadam z Lou i resztą
Od razu pobiegła za mną do mojego pokoju i usiadła obok mnie.
-HEJ!!!!! - krzyknęła i każdy po kolei się z nią przywitał
-Przestańcie się kłócić o krzesło bo nie wiecie jak to u nas wygląda - powiedziałam z ironią
-Nie bo ja chce usiąść, ONO JEST MOJE! - krzyknął mój chłopak
-Ja pierdole - chłopacy mocowali się jeszcze z jakieś 15 minut i w końcu Louis usiadł na krześle
-Już? - spytała zmęczona Ruby
-Tak a tera mówcie jak tam jest 
Opowiedziałyśmy chłopakom jak jest z Zakopanym ale zataiłam informacje ,że mam adoratora.
-I to tyle a u was?
-Studio nagraniowe i jeszcze raz studio nagraniowe - powiedziała znudzony Zayn 
-Nie może być ,aż tak źle - powiedziałam
-Właśnie ,że jest. Śpiewać w kółko to samo z dwadzieścia razy? 
-No to nudno 
-Dobra a tera zostawiamy Louis'a i Marry sam na sam - powiedziała Sam
-Dobrze mamo, pa Marry - powiedzieli chłopacy wszyscy na raz i wyszli z pokoju
-Ruby, sio - powiedziałam a ta grzecznie mnie posłuchała
-Tęsknie i tęsknie za tobą, nie da się bez ciebie normarnie żyć - powiedział a mi się zrobiło miło
-Ja tęsknie bardziej, kocham cie
-Ja ciebie też ale nie mam jak tego okazać - powiedział i udawał ,że płacze
-Może zmuszę rodziców ,żebyśmy przyjechali z Ruby na weekend do was
-Było by cudnie, bym cię wyściskał najmocniej jak mogę
-Jeśli mnie nie udusisz to możesz - rozmawialiśmy jeszcze z jakąś godzinkę
-Dobra muszę kończyć kotku, pa i kocham cie
-Cześć i ja ciebie też
Rozłączył się a ja położyłam się na łóżku i jedna łza zleciała mi po policzku, wytarłam ją od razu i pomyślałam ,że nie mogę płakać bo przecież i tak ich jeszcze spotkam.
Usłyszałam pukanie do pokoju, weszła moja mama.
-Skarbie chodź zabierzemy cie gdzieś z Ruby
-A gdzie?
-Niespodzianka
Wyszła a ja myślałam jaka niespodzianka.
Zeszłam na dół i weszłam do auta rodziców, jechaliśmy jakieś 15 minut i znaleźliśmy się przy jakimś jeziorku.
Za jeziorem stał jakiś dom, nie wiedziałam po co tu przyszliśmy ale tu było pięknie.
-Mamo po co my tu przyjechaliśmy? - spytała się Ruby patrząć dookoła
-Zobaczysz a tera kierujcie się w stronę domu
Obeszliśmy jezioro i szliśmy w stronę domu.
-Czy ja widzę moją małą księżniczkę? - rozpoznałam ten głos
Odwróciłam się i spostrzegłam wujka Tom'a.
-Wujek Tom! - krzyknęłam i podbiegłam do niego
Przytuliłam do z całej siły, nie widziałam go już ... 11 lat!
Nie zmienił się ani trochę, wysoki szatyn z piwnymi oczami.
Uśmiechnięty od ucha do ucha głaskał mnie po głowie.
-Jak ty wyrosłaś! 11 lat minęło a ty taka duża - powiedział oglądając mnie
-No a jak ale nadal jestem niska z porównaniem do Sam
-Boże Sam ... ty i ona nie dawałyście mi nigdy spokoju - śmiał się 
-Nadal nie dają - powiedziała mama
-A tu mamy nową księżniczkę - powiedział i podszedł do Ruby
-Cześć - powiedziała uśmiechnęła się Ruby
-Cholera jaka ty podobna do Marry jesteś, niech zgadnę ,że często wkurzasz Marry? - spytał Tom
-Oczywiście ,że tak
-Tom ty tu mieszkasz? - spytałam
-Dokładnie to nie ale to ja kupiłem ten teren i to takie miejsce wypoczynkowe, ładnie nie?
-Cudnie
-Ten dom to wasz domek letniskowy
-Nie !!!
-TAK - powiedział udając mój głos
Wujek nas oprowadził i uznałam ,że to jedno z najpiękniejszych miejsc na ziemi.
Było późno a wiec pojechaliśmy, byłam uradowana ,że mój najukochańszy wujek mieszka niedaleko i jakby co to mogę do niego przyjść i wyżalić się.
W domu od razu poszłam pod prysznic i ubrałam moją piżamę.

Rozdział 35


* Poniedziałek *
* Oczami Marry *

Niedziele spędziłam cały dzień z Louis'em i resztą.
Wieczorem wszystko spakowałam i nie spałam bo płakałam.
Rano obudziłam się o 6:10 bo nie mogłam spać.
Poszłam do łazienki się umyć i ubrać.

Zeszłam na dół gdzie byli rodzice, nie odzywałam się do nich.
Wzięłam ostatnią marchewkę w Londynie i poszłam do pokoju, nagle weszła moja mama i powiedziała ,że mam gości.
Weszli wszyscy, znowu miałam szklanki w oczach.
Od razu przytuliłam Lou, po chwili przyszła też Ruby w tym ( bez torebki ).

-To dziś się żegnamy? - spytał Liam
-Tak ... ale wrócę kiedy skończę szkołę obiecuje - powiedziałam i rodzice krzyknęli ,że mamy schodzić bo jedziemy
Louis wziął moją walizkę a Niall Ruby i zeszliśmy na dół.
Ja i Ruby weszliśmy do auta chłopaków, reszta się tam jakoś podzieliła.
I dwa duże auta jechały za taksówką gdzie byli moi rodzice.
Kiedy mieliśmy wchodzić do samolotu przytuliłam się z każdym, na koniec został Louis któremu łzy leciały po policzkach.
-Nie płacz - powiedziałam i mi też poleciało parę łez
-Nie mogę się postżymać, nie dam rady bez ciebie
-Ja też ale masz chłopaków, dziewczyny a ja mam Ruby. Nie jesteśmy sami
-Ale ja potrzebuję ciebie, kocham cie - pocałowałam go
-Też cie kocham, nie myśl ,że ja też tego chce, pa - powiedziałam i weszłam do samolotu
Machała jeszcze im w samolocie a kiedy ruszyliśmy płakałam jak dziecko, włożyłam słuchawki i słuchałam moments.
Patrzyłam jak opuszczam Londyn, przypomniałam sobie jakie piękne chwilę tak spędziłam.
Chwyciłam do rąk naszyjnik od Louis'a i otworzyłam go, patrzyłam na nas i już tęskniłam za każdym z nich.
W końcu zasnęłam trzymając naszyjnik.
Około trzech godzin później obudziła mnie Ryby mówiąc ,że jesteśmy na miejscu.
Spojrzałam przez okno i zapięłam pasy, widziałam za oknem góry.
-Co to za miasto? - spytałam ze smutkiem
-Zakopane i kiedy wysiądziemy musimy mówić po polsku - powiedziała Ruby jeszcze po angielsku
Były turbulencje kiedy lądowaliśmy a tego najbardziej nie lubiałam.
Wyszliśmy z samolotu i poszłam do przeprawy, wzięłam bagaż i poszłam za rodzicami do taxi'ówki.
Nic po drodze nie mówiłam, patrzyłam przez szybę i próbowałam nie płakać.
Stanęliśmy przed jakiś domem, przyjrzałam się mu i poczułam ucisk w klatce piersiowej.

Dom nie był zły ale przypomniało mi się uczucie jak zobaczyłam dom na przeciwko chłopaków.
Weszłam obojętnie do środka i spojrzałam do holu i salonu.

Miałam wszystko gdzieś, weszłam no górę i szukałam mojego pokoju bo żadne drzwi nie były podpisane moim imieniem.
W końcu znalazłam i weszłam do niego, rozglądałam się i patrzyłam gdzie będę spędzać ten czas w Polsce.

Zaczęłam ubrania dawać do szafy i zdjęcia po całym pokoju.
Parę moich dodatków znalazło się na półkach i postanowiłam iść wziąć kąpiel.
Weszłam do łazienki i zaczęłam się rozglądać.

Postawiłam telefon i puściłam 1D na fula.
Zaczęłam płakać, wychodząc z łazienki myślałam czy by nie ugodzić żal żyletką ale szybko wybiłam to sobie z głowy.
Założyłam piżamę i włączyłam laptopa od razu zobaczyłam na Skype czy ktoś jest dostępny ale pustka.
Weszłam na FB ale nic, potem na TW i Louis dodał post: Moja Marry wyjechała do Polski:( Życie nie jest już takie kolorowe ... Tęsknie księżniczko
Rozpłakałam się, tęskniłam za nimi całym sercem.
Nie wiem czy dam sobie radę z nowej szkole bez Sam, czy wytrzymam z pełną lodówką ( Niall ... ), docinków Hazzy.
Wyłączyłam laptopa i poszłam spać.











Rozdział 34


* Miesiąc później *
* Oczami Marry *


Dziś 29 października, wrzesień minął cudnie, urodziny Niall'a były zajebiste.
Tyle ludzi, taka zabawa i dużo jedzenia oczywiście.
Niedawno były też urodziny Sam i zrobiliśmy jej urodziny niespodziankę.
Cudownie się bawiłam ale szkoła mnie niszczyła pracami domowymi i testami.
Trzy dni temu rodzice napisali mi ,że wracają bo skończyli coś tam załatwiać i mogą wracać.
Dziś sobota a robi się na serio coraz zimniej i to nie dobrze dla mnie.
Poszłam biegiem do łazienki i umyłam się, ubrałam się ( bez okularów ).

Louis i ja idziemy dziś na lodowisko, te jego pomysły na randki są epickie.
Zeszłam na dół i zjadłam sobie marchewkę, Ruby zeszła chwilę po mnie w tym ( bez okularów ).

-Siema sis - powiedziałam
-Hejo, to co? Dziś lodowisko - powiedziała i zaczęła udawać ,że jeździ na łyżwach
-Tak
-A ty umiesz na tym jeździć?
-Nie ... - powiedział myśląc nad siniakami na tyłku - Już od myślenia dupa mnie boli
Ruby wybuchła śmiechem, zjadła śniadanie i około 13:40 przyszedł po mnie mój skarb.
-Witaj księżniczko - powiedział i pocałował mnie
-Witaj skarbie, idziemy?
-Wsiadaj do auta - powiedział i weszłam do auta
Słuchaliśmy radia gdy nagle włączyli Kiss You, robiliśmy dziwne ruchy i śpiewaliśmy.
Kiedy miałam łyżwy na nogach zaczęłam się bać ale jedno muszę przyznać, łyżwy były ładne.

Louis wszedł na lód a ja patrzyłam się z przerażeniem na lód.
-Nie bój się - podał mi rękę a mi zrobiło się lepiej i chwyciłam go
Już na starcie prawie upadłam na tyłek i szybko przyjechałam do barierki.
-No nie, prawie pierwszy raz się wyglębałaś i już pietrasz - spytał z ironią a ja dumna puściłam się barierki i pojechałam kawałek i upadłam na tyłek
Louis się śmiał ale po chwili podjechał do mnie i próbował pomóc mi wstać ale wyszło tak ,że obaj leżeliśmy na lodzie i się śmialiśmy.
Louis wstał i za drugim razem udało się mu pomóc mi wstać.
Rozmawialiśmy i śmialiśmy się, Lou złapał mnie za rękeę i zaczęliśmy jechać.
-Dobrze ci idzie - powiedziałam
-Umii się - powiedział
-Ja się nie nauczę bo jestem sierota
-Nie, nie jesteś
-Jestem
-To ja cię przygarnie - powiedział słodki głosem Louis i mnie pocałował
-To dzięki ,że o mnie myślisz - jechaliśmy dalej
Po trzech godzinach jazdy założyliśmy buty i pojechaliśmy mnie odwieść.
Pożegnałam się z Louis'em i weszłam do domu gdzie stały walizki rodziców.
Kiedy ujrzałam rodziców pobiegłam ich przytulić.
-Witaj słonko - powiedziała mama
-Cześć rybko - powiedział tata chociaż wiedział ,że tego nie lubię
-Siema - powiedziałam i po chwili przyszła Ruby
Podbiegła i przytuliła ich mocno.
-Dziewczynki musimy porozmawiać - powiedziała mama a ja i Ruby usiadłyśmy na sofie
-No co? - byłam nastawiona pozytywnie na wiadomość bo nie chciałam żadnych złych
-Bo ... - mamie się głos łamał ale ojciec ją przytulił
-Mamo co się dzieje? - spytała Ruby
-Bo straciliśmy pracę - powiedział ojciec a ja popatrzyłam na nich jak na duchy
-Jak to straciliście?
-Bo szef zwolnił nas a przyjął swoich synów
-JAK ON MÓGŁ! - krzyknęłam zła
-Nie krzycz i musimy ... - mama zaczęła płakać, czułam u siebie też szklanki
-Tak co jest - spytałam przerażona
-Musimy przeprowadzić się do Polski
Nie wiem co wtedy czułam, smutek, złość i inne emocje jakich nie mogłam opisać.
Poczułam ja łzy lecą mi po policzkach, mam zostawić tu wszystko?
Mam zostawić Harry'ego, Liam'a, Zayn'a, Niall'a, Alex, Demi, Sam i Louis'a...
Wszystko się układało ale tera co ... wszystko się spieprzyło w jednym momencie.
-Nie, nie możemy! - krzyczałam a łzy dalej spływały mi po twarzy i czułam ,że jest ich coraz więcej.
-Musimy ...
-Nic nie musimy, nie zostawię tu wszystkiego i zacznę nowe życie Polsce! - spojrzałam na Ruby miała twarz schowaną w rękach i płakała jak opętana, przytuliłam ją i obie płakałyśmy
-Nie płaczcie ... wszystko będzie dobrze
-Nic nie będzie! Zostawiam tu osoby które kocham i ich nie spotkam ...
-Dziewczyny idźcie się pakować w poniedziałek lecimy
-Co!? Jeszcze tak mało czasu na pożegnanie się
-Przykro mi
-Zamknij się! Nie wiesz co ja czuje - wybiegłam z domu
Biegłam przed siebie, nie widziałam nic bo łzy zasłaniały mi widok.
Nie wiem jakim cudem dobiegłam do parku, usiadłam pod drzewem gdzie zaczęło się wszystko.
Usiadłam i zaczęłam jeszcze mocniej płakać, było ciemno i nikogo nie było.
Dzwonili rodzice ale ja nie odbierałam ale gdy w końcu zadzwoniła Sam to musiałam odebrać.

Rozmowa: J - Ja  S - Sam

s-Boże Marry gdzie jesteś i czego uciekłaś?
m-Skąd wiesz?
s-Twoi rodzice do mnie dzwonili i pytali czy nie wiem gdzie jesteś bo uciekłaś
m-Przyjdź do parku pod drzewo
s-Już lecę
m-I nie przychodź z chłopakami
s-Dobra
Rozłączyła się i po 10 minutach przybiegła.
-Boże dziewczyno co się stało
-Bo ... bo ja się ... wyprowadzam do Polski - wtuliłam się w nią i szlochałam w jej ramie
-Boże ... Nie powiedz ,że to nie prawda - powiedziała i słyszałam jak jej głos drży
-Prawda
-Ale jest jeszcze Skype, telefony, listy i Twiter i Facebook - powiedziała
-Wiem ale ja was potrzebuje osobiście, idziemy do chłopaków?
-Tak muszą wiedzieć - poszłyśmy
Pod ich domem zaczęłam się bać ale Sam szybko zadzwoniła i po chwili staną przed nami Liam.
-Dziewczyny czemu płaczecie? - spytał i zabrał nas do środka
-Marry co się stało? - spytał wystraszony Louis a ja do niego podbiegłam i mocno przytuliłam
-No bo ... - zaczęła Sam ale nie mogła dalej
-Spokojnie - powiedział Harry i mocno ją przytulił
-Marry się przeprowadza do Polski - wtuliła się w Harry'ego i szlochała
-Marry to prawda? - spytał Louis drżącym głosem i szklankami w oczach
Ja tylko pokiwałam głową na tak a on jeszcze mocniej mnie przytulił.
Zapadła cisza spojrzałam na Louis'a a temu leciały łzy, otarłam mu je i uśmiechnęłam się blado.
-Ale to potwierdzone - spytał Zayn
-Tak, wylatujemy z poniedziałek - usiadłam obok Demi i mocno ją przytuliłam
-A gdzie Ruby? - spytał Niall ocierają policzki od łez
-Chyba w domu, wybiegłam z domu i nie wiem - Zadzwoniłam do niej i powiedziała ,że za ra przyjdzie
Po chwili usłyszałam dzwonek, otworzyłam a jak zapłakana Ruby.
Mocno ją przytuliłam a ta płakała jeszcze mocniej.
Puściłam ją i przytuliła się do Niall'a.
-Zostańcie na noc - powiedział Harry ze szklankami
-Nie chcemy wam wchodzić na głowę
-Nie zostajecie i już - powiedział stanowczo Louis
Rozmawialiśmy jeszcze jak to wszystko się potoczy i poszłam z Louis'em do jego pokoju.
Ruby miała pokój z Alex, Louis dał mi jakiś swój dres i położyłam się koło niego.
-Marry wiesz ,że cię kocham i nie zapomnę o tobie
-Wiem ani ja o tobie - pocałował mnie i zasnęliśmy.  



___________________________________________________________

Hejo!
Rozdział za rozdziałem, tera będą rzadziej bo mam złe stopnie z matmy i dzięki temu mam ograniczenie  na kompa. :( 


Rozdział 33


* Parę dni później *
* Oczami Marry *


Przesiedziałam cały tydzień w domu bo lekarz tak kazał, umierałam w domu bo nie mogłam wyjść z łóżka bo kiedy byłam na nogach to kręciło mi się w głowie.
Chłopacy i dziewczyny codziennie mnie odwiedzały a Sam dawała lekcje.
Dziś wstałam i zaczęłam skakać bo nic mi nie było, podeszłam do łazienki i umyłam się.
Wyszłam z łazienki i przypomniało mi się ,że dziś sobota, wzięłam ciuchy i ubrałam się.
Radosna zeszłam na dół i zjadłam śniadanie, po chwili zeszła Ruby w tym.
-Siema siostra - przywitałam się i przytuliłam ją
-Hej a ty co taka szczęśliwa?
-Bo nic mi nie jest, mogę chodzić bez obaw ,że upadnę na ziemie - powiedziałam a Ruby robiła sobie płatki
Po zjedzeniu przez moją siostrę śniadania od razu pobiegliśmy do chłopaków.
Zapukałam i od razu otworzył Louis, jego mina była zaskoczona.
-Co ty tu robisz?
-Wyzdrowiałam!
-To cudnie - powiedział i przytulił mnie z całej siły
Weszliśmy do środka i przywitaliśmy się ze wszystkimi, każdy cieszył się ,że mnie widzi na nogach.
Kiedy każdy był już ubrany ( tak Harry ... ) i dotarła do nas Sam zastanawialiśmy się co robimy.
-Wiem wesołe miasteczko! - krzyknęłam
-Tak! JEJ ! - krzyczał Louis i reszta się zgodziła bo nie wygrają Louis'em
Poszliśmy na piechotę, droga trwała z jakieś 10 minut.
Przed wejście zaatakowały nas fanki, chłopacy dawali autografy i cykali se z fankami zdjęcia.
15 minut później fanki poszły, od razu chłopacy podeszli do butki ze strzelaniem.
Każdy dobrze strzelał a ja i reszta dziewczyn patrzyłyśmy się uważnie.
-No co dobrze strzelam? - spytał Harry
-Nieźle - powiedziałam
-Zazdrościsz bo dziewczyny nie umieją strzelać z pistoletu - powiedział Harold i reszta zespołu się zgodziła 
-Co?! - spytałam zła
-Oooo ona wam pokarze - powiedziała Sam
Dałam na ladę pieniądze i wyrwałam Harry'emu strzelbę.
W trafiłam w środek za każdym razem, chłopacy patrzyli się na mnie zaszokowanymi minami.
-I co? Kto nie umii strzelać? - spytałam złośliwie
-Z otwartymi oczami to se możesz
-Dobra to z opaską na oczach, mam trzy szanse
-Zgoda a jeśli nie dasz rady to mogę ci dogadywać i ty mi nic nie zrobisz
-Ok a ja u ciebie mam szacun do następnego roku
-Ok - podaliśmy sobie ręce z Harry'm chociaż wiedziałam ,że nie dotrzyma słowa ale ok
Wzięłam chustkę Ruby i zawiązałam sobie na oczach, nic nie widziałam.
Louis podał mi strzelbę i zaczęłam celować, strzeliłam ale dziewczyny powiedziały ,że nic z tego.
Za drugim tak samo, za trzecim wzięłam głęboki oddech i wyobraziłam sobie gdzie są puszki.
Skoncentrowałam się i wystrzeliłam, usłyszałam piski dziewczyn.
Zdjęłam chustę i zobaczyłam wszystkie puszki na ziemi, skakałam i śpiewałam I Love It.
-I co łyso? - spytałam i zaczęłam wybierać nagrodę.
To był jeden z najsłodszych misiów jakiego widziałam.
Wpadłam na jeden pomysł, szepnęłam coś dziewczyną na ucho.
-Dobra 1 ... 2... 3! - powiedziałam i każda z nas uciekła w inną stronę


* Oczami Louis'a *

Dziewczyny uciekły, to mają pomysły.
-Dobra Zayn - Alex, Harry - Sam, Liam - Demi, Niall - Ruby a ja Marry - powiedziałem i każdy pobiegł za jedną z dziewczyn 
Marry wbiegła do sali luster, wbiegłem za nią.
Widziałem ją w lustrach ale żadna nie była prawdziwa, ale w końcu prawdziwa na mnie wpadła.
Objąłem ją i powiedziałem ,że nigdzie nie ucieknie ale ona się szybko wymknęła.
Pobiegłem za nią do kolejki górskie, usiadłem obok Marry a ta się na mnie patrzyła słodkimi oczami i do tego przytulała misia pandę.
-Kocham cie - powiedziałem i pocałowałem ją
-Ja ciebie też - i kolejka ruszyła do góry
Marry mocno trzymała się rurki i trzymała misia między nogami bo ręce miała zajęte.
Kiedy dojechaliśmy na górę i mieliśmy zjechać z samej góry na dół usłyszałem jak Marry mówi cicho kurwa.
Kiedy zjeżdżaliśmy w dół piszczała jak inne dziewczyny w kolejce.
Kiedy wychodziliśmy moja kochana miała jak ona to mówi ,,szopę na głowię ''.
Poprawiła włosy i pobiegła dalej.
-No weź! - błagałem bo byłem wykończony gonitwą za nią
W końcu pobiegłem za nią, zobaczyłem jak inne dziewczyny podbiegają do stolika obok małej butki z jedzeniem.


* Oczami Marry *

Biegłam w stronę stołu tak jak ustaliłam, usiadłam i zrobiłam pozę jakbym czekała z jakąś godzinę na kogoś.
Dziewczyny zrobiły to samo i podbiegli do nas chłopacy zdyszenii.
-Co zmęczyliście się? - spytałam z ironią
-Kur... Kur ...  - nie mógł dokończyć Harry
-Kurwa mać? - spytała Sam
-Tak ... właśnie - powiedział i usiadł obok Sam na rogu
-To co jemy coś? - spytała Ruby jakby nic się przed chwilą stało
-TAK ! - krzyknął Niall
Każdy powiedział co chciał i ja poszłam po to co chcieli.
Po zjedzeniu ,, śmieciowego żarcia '' poszliśmy do domu.
Posiedzieliśmy u chłopaków jeszcze z jakąś godzinkę i poszliśmy do domu.  

Rozdział 32


* Oczami Marry *


Rano czułam się nadal źle ale nie tak jak wczoraj.
Zobaczyłam rękę na mojej talli, odwróciłam głowę i tak jak myślałam to był Louis.
Nie spał tylko patrzył jak śpię, myślę ,że to było jego ulubione zajęcie rano.
-Witaj księżniczko -  powiedział i pocałował mnie w policzek
-Hej skarbie, nie musiałeś ze mną siedzieć całą noc
-Nie, to mój obowiązek zostawać ze swoją dziewczyną kiedy jakaś za przeproszeniem kurwa da jej babeczkę z orzechami a ma na nie alergie
-Cudowny wykład, to ja idę robić śniadanie - wstałam ale Louis złapał mnie za rękę i znów razem leżeliśmy na łóżku
-Nigdzie nie idziesz - nakazał
-Czego?
-Bo chce cię przytulać
-No dobrze ale muszę Ruby zawieść ...
-Nie martw się już to zrobiłem i wróciłem do ciebie - i mocniej mnie przytulił
-Dziękuje - pocałowałam go ale on przedłużył pocałunek
-Wiesz ,że lubię cie całować? - spytał Louis przerywając czynność
-Tak, da się zauważyć - powiedziałam i uśmiechnęłam się
On dalej kontynuował, przewrócił się z na plecy i ta dziwna pozycja ,że ja siedzę na nim.
Przerwał nam telefon Louis'a.
-Boże co znowu - powiedział zły i odebrał, po skończeniu rozmowy westchnął
-Co jest? - powiedziałam patrząc na niego maślanymi oczkami
-Niespodziewany wywiad, zostań kiedy skończymy to wrócę
-Nie idę z wami - wyprostowałam się i skrzyżowałam ręce na piersi
-Zostań źle się czujesz
-Nie już mi lepiej, idziemy razem - postanowiłam
Wzięłam rzeczy i weszłam do łazienki, zrobiłam błyskawiczny prysznic i ubrałam się.

Zeszłam na dół gdzie mój kochany zrobił śniadanie.
On już siedział i czekał na mnie, podeszłam do niego i od tyłu pocałowałam w policzek.
-Siadaj i jedz bo Niall to wywęszy, przyjdzie i zje
-Tego nie chcemy - zaczęliśmy jeść
-Nie będzie ci zimno? - spojrzał na moje leginsy
-Mają trochę dziur ale nie, nie będzie
Po skończeniu jedzenia włożyłam wszystko do zmywarki i wyszliśmy.
Pod domem chłopaków słyszeliśmy krzyki paniki.
Louis otworzył drzwi a na środku salonu był gigantyczny pająk, zaczęłam piszczeć.
Schowałam się za Lou a ten spojrzał na owada z obrzydzeniem.
-LOUIS ZNISZCZ GO ! - krzyczał Harry
-Czym?
-NIE WIEM ALE ZNISZCZ! - wydzierali się wszyscy
Louis obszedł pająka dookoła i wziął but Hazzy, zniszczył pająka.
Tera Harry miał rozgniecionego pająka na bucie.
-Nie musiałeś moim butem - powiedział oburzony
-Musiałem bo swoich bym nie oddał - rzucił Styles'owi buta a ten pobiegł w inną stronę
-Dobra kończymy się szykować - zarządził Liam
Wszyscy gdzieś biegali, Zayn szukał szczotki do włosów, Harry nowej pary butów, Niall coś tam jadł a Liam siedział ze mną i Louis'em w salonie i patrzył na to co tam wyprawiają.
Wywiad miał być o 13:30 a jest 11:50, w końcu chłopaki się wyszykowali wyszliśmy z domu.
Byłam jedyną dziewczyną bo Alex i Demi były na studiach i wracały około 14.
Postanowiliśmy iść pieszo, przez cały czas śmialiśmy się.
W budynku w którym miał być wywiad chłopacy poprawiali ostatnie szczegóły, pocałowałam Louis'a i czekałam na nich z tyłu.
Kiedy chłopacy usiedli na krzesłach zaczęły się pytania o trasę koncertową, nową płytę i w końcu zaczęły się pytania o dziewczyny.
-Louis kim jest Marry z którą coraz częściej cie widać - spytała reporterka
-Marry to moja dziewczyna, najlepsza na świecie - powiedział i uśmiechnął się do mnie szeroko i pokazał na mnie
-Prawdą jest ,że ona chce cię tylko wykorzystać? - to pytanie mnie zamurowało, kto tak mógł pomyśleć
-Nigdy, nie ta dziewczyna - ulżyło mi - Można prosić o kolejne krzesło? - jakiś ochroniarz dał kolejne szóste krzesło obok niego - Marry chodź do nas
Podeszłam do nich i usiadłam obok, byłam zdenerwowana ale poczułam się lepiej jak Louis mnie przytulił i pocałował.
-Myślicie ,że wasi fani dobrze ją przyjmą?
-Tak, muszą ją przyjąć z otwartymi ramionami jak ja - powiedział Louis i chwycił mnie w talli
Było jeszcze sporo pytań na temat Sam i Demi.
Wszyscy odpowiedzieli a pod koniec wywiadu zrobiło mi się trochę słabo.
Nie mówiłam innym nie chciałam im przerywać wywiadu.
Kiedy wychodziliśmy z budynku zaczęło mi się kręcić w głowie.
Nic dalej nie mówiłam bo nie chciałam ich martwić ale Louis mnie przejrzał.
-Marry w porządku? Źle wyglądasz
-Nie nic - skłamałam
-To nie prawda wiem kiedy kłamiesz
-Dobra tylko w głowie mi się kręci ale to nic przejdzie mi - powiedziałam obojętnie
-To nie jest nic, chodź na plecy - popatrzyłam na niego z miną wtf?
-Nie
-Tak i koniec kropka
Tak jak chciał wziął mnie na plecy, przypominały mi się chwilę kiedy ja tak Sam woziłam na boisku szkolnym w czasie przerwy.
Wtuliłam się w niego i pocałował w policzek, szliśmy i rozmawialiśmy.
Chłopacy mnie odprowadzili i nakazałam Louis'owi iść do domu, trochę to zajęło ale w końcu poszedł.
Spałam do końca dnia.

Rozdział 31


* Oczami Marry *

Wczorajszy dzień był dziwny, Sam i Harry całowali się w łazience tak samo jak Demi i Liam.
Demi kiedy wychodziła z łazienki była czerwona i miała potargane włosy i nie chcieli powiedzieć jak było.
Ale dziś to dziś, a więc wstałam i poszłam na poranną toaletę i ubrałam się w to ( bez torebki ).

Ubrałam naszyjnik i zeszłam wolnym krokiem na dół.
Zjadłam śniadanie i po chwili zeszła Ruby w tym, była jeszcze bardzo śpiąca niż ja.

Nie przywitała się tylko poszła do lodówki i walnęła się w głowę otwierając ją.
Zaczęłam się śmiać, kiedy przestałam to włączyłam radio.
Zaczęła lecieć Kiss You, zaczęłam śpiewać.
-Ja jem - powiedziała Ruby kiedy na mnie spojrzała
-A ja tańczę
-Tak ale nie tańcz kiedy jem bo za ra to wypluje na ciebie
-Dobrze - przestałam na moment
Po zjedzeniu śniadania pojechałam pod jej szkołę i pod moją.
Wychodząc z auta zobaczyłam Vanessa'e, zrobiło mi się słabo na jej widok.
Wzięłam się w garść i weszłam do szkoły, od razu pobiegłam do Sam która wychodziła z łazienki.
W czasie drugiej lekcji czyli godziny wychowawczej Vanessa dawała każdemu po babeczce bo chciała być przewodniczącą klasy.
Dokładnie oglądałam babeczkę i patrzyłam czy innym nic się nie dzieje.
Nic się stało z resztą klasy a więc też wzięłam gryza.
Nie miałam żadnych objawów ,aż nie do czwartej lekcji.
Czułam mdłości, brzuch mnie bolał.
-Proszę pani źle się czuje - powiedziałam
-Właśnie widać jesteś całą blada Marry, Sam idź z nią do pielęgniarki - wychodząc widziałam zwycięską minę Vanessy
Weszliśmy do gabinetu pielęgniarki i powiedziała ,że to działanie alergii.
Czyli babeczki Vanessy były napakowane orzechami bo na nie mam uczulenie.
Pani nie chciała mnie wypuścić chyba ,że ktoś po mnie przyjedzie.
Wyszłam na korytarz i zadzwoniłam do Louis's.

Rozmowa J - Ja  L - Louis

l-Halo
j-Hej Louis jesteś gdzieś obok mojej szkoły?
l-Tak jestem niedaleko a co jest masz jakiś słaby głos
j-Vanessa napakowała we mnie orzechy a mam na nie uczulenie
l-Już idę która sala?
j-48
l-Spoko pa
j-pa - rozłączył się
Poszłam do pani i powiedziałam ,że mnie chłopak odbierze .
Czekałam na Louis'a i prawie umarłam w bólu, ale w końcu przyszedł a ja od razu wyskoczyłam z ławki.
Wyszliśmy z sali a ten mnie przytulił z całej siły.
-Hej - powiedziałam
-Cześć to dawaj kluczyki
-Masz - podałam mu je
-Dzięki i spoko zaopiekuje się tobą
-Kosiam cie - powiedziałam głosem dziecka
-Ja ciebie też kosiam
Weszliśmy do auta a mi się w ogóle nie polepszało tylko z każdą minutą pogarszało.
Mówiłam Lou jak to się stało ,że zjadłam je głupie orzechy.
Pod moim domem kręciło mi się w głowie i ledwo szłam ale Louis mi pomógł.
Weszliśmy do mojego pokoju, rzuciłam torbę w kąt i usiadłam na łóżku.
-Będzie dobrze - powiedział mój kochany i przytulił mnie
-Wiem ale i tak umieram ...
-Idź się przebież i pójdziesz spać
-Dobra - podeszłam do szafy i wzięłam z niej piżamę, weszłam do łazienki i ubrałam ją.
Wyszłam a Louis'a nie było, rozglądałam się i po chwili wrócił z aspiryną i wodą.
-Jesteś najlepszy, dziękuje - wzięłam tabletkę i popiłam wodą
-Wiem ,że jestem a tera spać
Weszłam pod kołdrę a Lou ze mną.
Przytulił mnie do siebie i zasnęłam.


* Oczami Louis'a *

Marry tak słodko spała, nie chciałem od niej iść.
Chciałem zabić Vanesse za to co jej zrobiła ale nie mogę niestety ale Kevin ...
Moje myśli zagłuszył telefon Marry, zobaczyłem ,że to była Ruby.

Rozmowa J- Ja R - Ruby

j-Halo
r-Marry?
j-Nie Louis, Marry śpi
r-To kto po mnie przyjedzie?
j-Ja mogę
r-Na serio, to dzięki
j-Spoko pa - rozłączyłem się i napisałem Marry kartkę ,że pojechałem po Ruby jakby się obudziła.
Wyszedłem z domu i poszedłem po mój wóz.
Kiedy byłem na miejscu od razu podbiegła Ruby do auta i usiadła koło mnie.
-Hej - powiedziałem serdecznie
-Hejo a czemu Marry śpi?
-Vanessa dała jej  babeczki z orzechami
-I co z nią?
-Co raz gorzej, martwię się o nią
-Ja też kiedy mi o ty powiedziałeś
Dalej jechałem w ciszy, kiedy byliśmy w domu od razu poszedłem do Marry która się nie obudziła.
Wziąłem kartkę którą przedtem zostawiłem i wyrzuciłem ją do kosza.
Znów leżałem obok mojej księżniczki, nawet gdybym jej nie widział przez 5 minut to bym się tak stęsknił jakbym jej nie widział od lat.
Kochałem ją całym sercem, ona była moim słońcem na niebie, dawała nadzieje.
Około 21:30 zaczęły się telefony od chłopaków gdzie jestem, nie chciałem iść od Marry a więc postanowiłem ,że zostanę z nią.



.

Rozdział 30


* Oczami Marry *

Śniłam o wczorajszej randce, nadal nie mogłam uwierzyć ,że moim chłopakiem jest Louis Tomlinson.
Nadal zamyślona poszłam do łazienki, umyłam i ubrałam.( bez plecaka )

Założyłam naszyjnik od Lou i zeszłam na dół gdzie czekałam na mnie Ruby w tym.

-Hej co tak wcześnie?
-A tak o, a u ciebie jak? - spytała zaciekawiona
-A co ma być? - pokazała na naszyjnik
-Aaa ... to od Louis'a - powiedziałam przyglądając się prezentowi
-Cudeńko a tera jedź śniadanie - zjadłam płatki i weszłyśmy do auta
Rozmawiałam z Ruby nie wiem o czym bo myślami byłam z Louis'em w parku.
Podwiozłam ją i sama pojechałam, i cały czas zapominam zadać Louis'owi pytanie, kim była ta Jess.
Po zaparkowaniu pobiegłam do Sam która czekała pod salą.
W środku matematyki napisał mi Louis co robię.
Wystraszyłam się ,że pani zauważyła ale nie gadała o jakiś figurach.
Odpisałam ,że umieram na matmie a ten nie odpisał.
Włożyłam telefon do kieszeni i udawałam ,że śpię.
Nagle ktoś zapukał do drzwi, czy to był Liam w wąsach?
-Przepraszam ,że przepraszam ale muszę zabrać Samanthe i Marry do domu - powiedział zmienionym głosem
-Czego? - spytała pani
-Obie chorują na straszną chorobę, mogą umrzeć w każdej chwili- powiedział Liam a mi chciało się śmiać na całego
-Co?
-Właśnie, one tak kochają szkołę ,że nie chciały zostawiać w domu. One zarażają - Sam prawie nie wybuchła śmiechem
-Dobrze, dziewczynki spakujcie się - pędem się spakowałyśmy i wyszłyśmy z sali
Zaczęłam się śmiać, nie mogłam przestać i oderwałam wąsy Liam'owi.
-Ała!
-Co ty robisz?
-Louis powiedział nam ,że umieracie i musieliśmy iść was ratować
-I na ciebie wypadło bycie ...
-Waszym lekarzem
-Naszym lekarzem ... ale śmiertelna choroba ?
-Wymyślił to Louis
-Wiedziałam a kto inny? - wyszliśmy a na parkingu była cała grupa
-Jesteście pojebani - powiedziała
-Tak witać swojego chłopaka? - spytał Lou i skrzyżował ręce na piersi
-A choć tu - a ten od razu mnie czule przytulił
-Dobra po Ruby - powiedział Liam masując miejsce gdzie wyrywałam wąsy
-Spoko ale chyba do dwóch aut bo dziewięć osób się nie zmieści - powiedziałam
-Właśnie a więc w twoim aucie jedziesz ty, Demy, Sam, Harry i ja - zarządzał Liam - A reszta do Louis'a
-Zgoda
Wsiedliśmy do auta i zaczęłam jechać pod szkołę mojej siostry, wymyśliliśmy na miejscu jakąś wymówkę.
Poszłam z Niall'em bo on będzie mówić, przed salą stanęłam dość daleko ,żeby nikt mnie nie zauważył.
-Przepraszam ,że przeszkadzam ale ja po Ruby - powiedział chłopak stojąc w progu
-Niall? - spytała pytająco Ruby
-Czego, coś się stało - spytała nauczycielka
-Tak jej siostra miała wypadek samochodowy i musi tam być z nią w szpitalu - powiedział całkiem poważnie
-Oczywiście, Ruby idziesz - Ruby szybko się spakowała i pobiegła w stronę drzwi
-Jaki wypadek? - spytała ze szklankami w oczach
-Taki - powiedziała i przytuliłam ją
-Boże ja się martwię a wy tylko jaja sobie robicie?
-Tak bo jak do mnie przyjechali i zaczęli gadać ,że jestem chora na śmiertelną chorobę to tobie powiedzieliśmy ,że miałam wypadek
-To dzięki, właśnie miałam być pytana - powiedziała z ulgą
Wyszliśmy ze szkoły i Ruby wsiadła do auta Louis'a.
Pojechaliśmy do nich i od razu Harry chciał butelkę, wszyscy się zgodziliśmy.
Harry zakręcił i od razu na mnie.
-Prawda czy wyzwanie?
-Pytanie
-Jesteś dziewicą czy nie? - patrzyłam na Harry'ego z miną wtf?
-Jestem - powiedział
-Louis musisz być delikatny - powiedział złośliwie Harry i zaczął uciekać bo wiedział ,że zacznę go gonić
Nie tylko ja ale też Louis, złapaliśmy go i Louis wrzucił go do basenu.
Dostał za swoje, mi to nie żałował, poszłam z Louis'em do domu i czekaliśmy na Loczka
-Jesteście okropni, co ja takiego powiedziałem? - zaczęliśmy się śmiać
-Dobra ja kręcę - zakręciłam i wyszło na mokrego Styles'a - Prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie - powiedział z odwagą
-Dobra, 7 minut w raju z Sam - ona patrzyła się na mnie błagalnym wzrokiem
-Dobrze, Sam - podał jej rękę
-Chwalcie boga - powiedziała wystraszona Sam i podała mu rękę
-Gdzie - spytał
-W łazience - chciałam się odegrać
-Dobrze - powiedział zadowolony i wszedł z moją przyjaciółką do łazienki i zamkną ich na klucz.


* Oczami Sam *

Weszłam do łazienki za Harry'm a ten zamknął drzwi na klucz, był słodki kiedy jest mokry.
Boże co ja mówię, boję się samej siebie.
-To co? Nie możesz się doczekać ,aż Hazzy'uś  cię posmakuje
-Nie, nie mogę się doczekać ,aż z tond wyjdę - powiedziałam złośliwie
-Droczysz się, awww - po co  ja to mówiłam - To odliczam ... start - przyssał się do mnie
Samku jego ust nie zapomnę na długo,zarzuciłam ręce mu na szyję i dopełniłam pocałunek.
Loczek przysunął mnie do siebie i czułam się niebezpiecznie tak blisko jego ... dolnej części ciała.
Harry włożył mi język a mnie poniosło i też to zrobiłam.
Po skończeniu czasu oderwałam się i wyszłam w łazienki.
Usiadłam bez słowa na swoim miejscu i czekałam na Harry'ego.
-Jesteś mokra od Hazzy - powiedziała Marry i spojrzałam na swoją bluzkę, cała mokra
-Dzięki Harry - powiedziałam do niego
-A proszę skarbie
-Nie mów do mnie skarbie - powiedziałam ale tak nie myślałam
-Dobrze
Przez resztę wieczoru w łazience była Demy i Liam, a ja cały czas myślałam o Harry'm.
Czemu ten człowiek siedzi mi w głowie od czasów X-Factor'a?
Chce ,żeby wyszedł i nie wracał bo wie ,że on mnie zrani.
Harry wielki flirciarz który zrani cię z każdą starszą.
Około 20 kolejek wyszłyśmy od chłopaków i weszłam do auta Marry, nie jechałam swoim bo wolałam iść piechotą rano do szkoły.
Podróż obyła się bez pytań co mi jest i się z tego cieszyłam.
Kiedy weszłam do domu, od razu poszłam na górę i umyłam się, ubrałam piżamę.
Przez połowę nocy myślałam o dzisiejszym dniu.